Śmigałam po kuchni jak szalona. Próbowałam zapanować nad kolacją, ale jakoś mi nie szło. Mój boski chłopak zaprosił swoich i moich rodziców na jedzenie, a teraz leżał na kanapie z Blanco na brzuchu i oglądał jakiś film! Najlepsze jest to, że osobiście zawiózł moją mamę do fryzjera, żeby wyglądała bosko, a tato nie wrócił jeszcze z pracy.
-Morata! - wrzasnęłam.
-Tak? - odkrzyknął z salonu. Zagotowało się we mnie.
-Albo przyjdziesz tu w tym momencie, albo ja wychodzę! Sam dokończysz kolację i sam ugościsz naszych rodziców! - zdenerwowałam się. - Benz na pewno ma jakieś mrożone pizze, więc ja z głodu nie zejdę.
-Sama powiedziałaś, że się tym zajmiesz! - stanął w progu.
-Ale w domyśle było, że mi pomożesz! - zapiszczałam.
-Pomogę - objął mnie w pasie i pocałował. - Zapiekanka jest prawie gotowa, nakryję do stołu, otworzę wino i będzie cudownie, tak? - odgarnął mi kosmyk z czoła.
-Nie wyskoczysz z niczym głupim, co? - szepnęłam. - Twoi rodzice w moim domu to rzecz niecodzienna.
-Niby czym? - nie zrozumiał.
-Nie wiem, Ally - przekręciłam oczami. - Tak jak ty wiesz, gdy kłamię to ja wiem, kiedy coś knujesz, jasne?
-Jasne - pocałował mnie. - Ale dziś obiecuję, że grzecznie zjemy kolację z naszymi rodzicami.
-Dobrze - pokiwałam głową.
Faktycznie, nie odwalił nic. Siedziałam w pełni zrelaksowana w przepięknej sukience, którą wybrał dla mnie Mesut - mój osobisty stylista. Morata wręczył każdemu z rodziców bilet i przepustkę dla VIPów do loży honorowej, którą wynajął na najbliższy mecz. Nie skomentowałam tego. Może miał zamiar zestrzelić całe Atletico Madryt, może to z okazji derbów? Nie wiem i nie wnikam. Od wcielenia go do pierwszej drużyny mijało dwa lata, sześć odkąd gra w Realu. Był Królewskim pełną gębą. Czy ja się pytam czemu Benza podczas treningu wydaje z siebie odgłosy jakby rodził? Albo czemu Ronaldo jak się wkurzy siedzi w garażu i przemawia do samochodów? Nie, dlatego też nie robię dochodzenia, bo Morata wynajął lożę. Wynajął i już. Ten fakt mam zaakceptować, a nie poddawać to rozważaniom. To Real Madryt, tego nie da się ogarnąć. Dlatego i mnie nikt nie może ogarnąć, nikt oprócz Królewskich.
W sobotę po południu siedziałam w hotelowej restauracji i piłam kawę. Pogawędziłam sobie wesoło z Mou, uspokoiłam go, że na pomeczowej konferencji będzie ktoś z RealMadridTV komu można zaufać i wyjaśniłam, że mnie się dziś nie chciało iść do pracy.
Teraz liczyłam na chwilę spokoju, ale oczywiście się przeliczyłam. Przecież mieszkam w Madrycie, pracuję w Realu i za kumpli mam Królewskich. Naiwniak ze mnie.
-Unice! - obok mnie wylądował Benzema. - Mesut wysłał ci ciuchy na mecz i powiedział, że będzie jutro. Dziś nie pijemy - wręczył mi ogromną torbę.
Z przykrością donoszę, że po zakończeniu poprzedniego sezonu (2013/2014) Ozil odszedł do Manchesteru United. Zostaliśmy z Karimem sami i teraz we dwoje pijemy po ligowych meczach rozgrywanych w domu. Mesut naturalnie odwiedza nas tak często jak może, my rewanżujemy się tym samym, ale brakuje mi go. Obiecał, że po zakończeniu kariery (za miliard lat chyba) wróci do Madrytu.
-Znowu szmaty? - jęknęłam i zajrzałam do środka. Robił to non stop! Regularnie dostawałam paczki z rzeczami.
-Będziesz piękna - Cristiano puścił mi oczko. - Nawet Irina będzie dziś na meczu - powiedział zadowolony i usiadł obok. - Mama zajmie się Cristianito i Grace - dodał. Tak, Cris chodzi teraz dumny jak paw, bo miesiąc temu urodziła mu się pierwsza córka - Grace.
-Calleti zwiezie dziś swój gruby zad! - zapiał Ramos i też się dosiadł. Calleti opuścił nas w tym samym czasie co Mesut i zamieszkał w Sewilli.
-Unice, błagam - szepnął Ronaldo. - Wyglądaj dzisiaj zjawiskowo.
-A to niby czemu? - założyłam ręce na piersi. Miałam na sobie czarne dresy, klubową koszulkę Moraty, czarną bluzę i czarne adidasy. Wszystko z Adidasa.
-Bo to derby, ćwoku! - syknął Ramos. - Wszystkie oczy będą zwrócone na ciebie zwłaszcza jak Morata znowu zacznie strzelać! - zbulwersował się. - Chcesz, żeby dziewczyna gwiazdy Realu Madryt miała zdjęcia w jakiś dresiwach? - skrzywił się.
-Jesteś WAG - pokiwał głową Cristiano, a we mnie krew się zagotowała.
-Jeśli masz w sobie jeszcze jakieś angielskie pozostałości to w mig wybije ci je z głowy. W pierwszej kolejności jestem dziennikarką, a potem jestem z Moratą. Czujesz to? - fuknęłam.
-Tak czy siak. Masz się ubrać w to co kazał ci Mesut - wstali. - Do zoba! - zakomunikowali, ale Benza uśmiechnął się jakoś tak dziwnie... Za dziwnie.
Średnio byłam przekonana do tego co kazał mi nałożyć Ozil. Lepiej bym się czuła w dresach. Jednak niech mu, im będzie. Kocham go, jest moim osobistym stylistą od tylu lat i nigdy mnie nie zawiódł. Dzięki niemu mogłam pokazać się na oficjalnych wyjściach, gdzie za adidasy zapłaciłabym głową.
Nałożyłam białe spodnie, biały sweter, białe balerinki i szalik Realu. Na ramieniu powiesiłam sobie białą torebeczkę i wystartowałam do loży honorowej, gdzie czekali na mnie moi rodzice, rodzice Moraty, Marta z mężem, moje rodzeństwo, Oriol Romeu, Jese, Derik i Mesut z Callejonem!
-Niespodzianka! - zawołał Calleti.
-Mam dziwne przeczucia - mruknęłam, gdy mnie przytulił.
-Wyglądasz zajebiście! - zachwycił się Mesut.
-Siostra! - Fernando wyrwał mnie z ramion Callejona i położył dłoń na moim idealnie płaskim brzuchu. - Nic?
-Frytki i cola - wyszczerzyłam zęby.
-Głupia - prychnął i poszedł do Olalli.
Stanęłam przy barierce i z lubością wdychałam zapach Bernabeu. Mojego Bernabeu!
-Unice, trener się woła! - wrzasnął Calleti. - Szybko! - klasnął w dłonie. Niewiele myśląc pomknęłam do windy, a potem korytarzem w kierunku szatni piłkarzy, ale tam nikogo nie było. Rzuciłam się pętem w stronę tunelu, ale zatrzymał mnie jakiś ochroniarz.
-Słuchaj - puścił mi oczko.
-Co? - zdziwiłam się, ale zamarłam, bo spiker zaczął mówić.
-DZIŚ ZA ZGODĄ OBU KLUBÓW BĘDZIEMY ŚWIADKAMI CZEGOŚ NIESAMOWITEGO, WSPANIAŁEGO I NIEPOWTARZALNEGO! ZA CHWILĘ, PRZED PAŃSTWEM POJAWI SIĘ NIEWIASTA IDEALNA, DUSZĄ I CIAŁEM MADRIDISTA. ODDANA CÓRKA, WIERNY KIBIC, UKOCHANA DZIEWCZYNA. MIAŁA ZOSTAĆ PIŁKARKĄ, JEDNAK POWOŁANIE ODKRYŁA W BYCIU DZIENNIKARKĄ. JEST DOCIEKLIWA, PEWNA SIEBIE, SZCZERA I Z DUMĄ REPREZENTUJĄCA REALMADRIDTV... UNICE TORRES!
-Idź! - pchnął mnie do wyjścia. Ruszyłam po woli, a gdy stanęłam na szczycie schodów aż mnie przytkało. Piłkarze stali na środku boiska w kółku. W środku zadowolony sterczał Morata. Wyciągnął do mnie rękę, więc ruszałam powoli do przodu.
-ALVARO MORATA TO MŁODY PIŁKARZ, KRÓLEWSKI, KTÓRY ZDĄŻYŁ JUŻ UDOWODNIĆ, ŻE ZASŁUGUJE NA GRĘ W PIERWSZEJ JEDENASTCE REALU MADRYT! DZIŚ JEDNAK ZADA ZAPEWNE JEDNO Z NAJWAŻNIEJSZYCH PYTAŃ W SWOIM ŻYCIU! SZEŚĆ LAT ZWIĄZKU I DZIŚ CHCE OKREŚLIĆ SWE ZAMIARY WOBEC KOBIETY, KTÓRĄ KOCHA CAŁYM SERCEM!
-Ally, co ty wyprawiasz? - wyszeptałam, gdy byłam obok swojego chłopaka.
Uśmiechnął się do mnie i klęknął.
Wstrzymałam oddech, a całe Bernabeu razem ze mną.
-UNICE - jego głos poniósł się po całym stadionie. - ZOSTANIESZ MOJĄ ŻONĄ?
Zatkało mnie na chwilę, ale tylko chwilę. Doskonale znałam odpowiedź, zaskoczyła mnie tylko oprawa całego wydarzenia. W końcu mówiłam, że Morata jest już w pełni Królewski. Musi być z przytupem.
-TAK - pokiwałam głową i uśmiechnęłam się szeroko. Ally wsunął mi na palec pierścionek i wstał. Wzór na kształt korony. Boże, jak on mnie zna!
-Kocham cię - wyszeptał i mocno mnie przytulił.
Całe Bernabeu zawirowało. Wszyscy zaczęli wiwatować, ale ku mojemu ogromnemu zdumieniu w sektorze Ultrasów pojawiła się ogromna sektorówka z podobizną moją i Moraty "Niech żyją narzeczeni, oby mieli duży małych Królewskich! Hala Madrid!".
-Jak to zrobiłeś? - roześmiałam się.
-Liga, stadion, kluby i kibicie to pikuś - machnął ręką. - Najbardziej bałem się, że nie zechcesz wejść na murawę.
-Spadaj! - zachichotałam i pocałowałam go w usta. Ten wrzask jaki się podniósł... Ostatnio słyszałam coś takiego podczas Gran Derbi, gdy Benzema strzelił gola... A potem Pepe strzelił w pysk Alexisa.
-DZIĘKUJĘ, BERNABEU! - zawołał Ally. Jestem pewna, że ma gdzieś mikrofonik, który włącza i wyłącza kiedy chce. - BEZ WAS NIE BYŁOBY JAK POWINNO. DZIĘKUJĘ! HALA MADRID!
-MNIE POWINIENEŚ DZIĘKOWAĆ, ŻE SIĘ ZGODZIŁAM - wypaliłam zanim pomyślałam. Wszyscy usłyszeli, wszyscy się roześmiali.
-Torres! - krzyknął Mou. - Na ławkę w tej chwili! - zamachał mi bluzą rezerwowych.
-DZIĘKI! - uśmiechnęłam się i pomknęłam do trenera. - Mister, tylko ja o tym nie wiedziałam?
-Unice, ciesz się, że się oświadczył, a nie dochodzenie robisz.
-Moje życie jest zajebiste - rozsiadłam się wygodnie przeciągając przez głowę koszulkę. - Hala Madrid!
THE END
Podsumowując:
Długo myślałam komu zadedykować tego bloga i czy w ogóle to robić. Jeśli bym się na to zdecydowała, musiałaby to być osoba, która to czyta, jest mi bliska i generalnie ogarnia temat...
Dumałam, ale decyzja nie była trudna. Owa osobistość pokazała mi w pewien sposób Real Madryt na nowo. Miała swój udział w tym, że przestałam patrzeć na piłkarzy jak miły obiekt do zawieszenia oka jak na jakimś ciastku (teraz zawieszamy nasze oka razem ;p). Stali się dla mnie cegiełkami, które sprawiają, że mój kochany Real wspina się na szczyty. Pomagała mi w realizacji moich niezbyt mądrych pomysłów jak np. zbieranie informacji o tym z kim jest dany Królewski, ile ma dzieci i kto jest jego żoną... Tak, Ty już wiesz, że mówię o Tobie ;D
TYŚKA
para Ti ;*
Sorry, Vazquezito, że nie Cb wybrałam, ale Ally bardziej do mnie przemawiał ;)
Teraz znajdziecie mnie tu:
i tu
Poza tym jestem na wywiaderze i twitterze ;)
Buźka ;*
AWWWWWWWWWWWWWWWW że co? Że kto? Że jak? Że JA?! O.o Omg omg co by tu powiedzieć ... co by tu MĄDREGO powiedzieć?! Zawstydziłaś mnie nie dobra niewiasto. Przecież wiesz, że Real Madryt to moja miłości <3 A że mogę się z nią podzielić z innymi to bardzo chętnie :D Ale DZIĘKUJĘ ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie ... a znaczy ... uwielbiałam :( Szkoda, że to koniec ale przecież nie odchodzisz od pisania, a to najważniejsze! No! I bardzo dobrze że wszystko ładnie się skończyło :) Vazqueza jednak lubię, ale w tym opowiadaniu ... no rozumiesz ... Ally wygrywa :D Zresztą Ally zawsze wygrywa bo to Królewski. A te oświadczyny ... Bowe! Coś cudnego. Ale o tym to ja już Ci przecież pisałam. Jedynie mi żal że Mesuciątko do United poszło ... dobrze, że w rzeczywistości zostaje u nas uf uf uf :D
HALA MADRID!
Trochę nie na temat, bo przyznam się szczerze, że staciłam wątek tego opowiadania (brak czasu), ale jeśli zaczęłaś się interesować życiem rodzinnym Królewskich, to polecam Ci tę stronkę: https://www.facebook.com/RealMadridWags1
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńSzkoda że to już koniec...:( Muszę przyznać, że to opowiadanie sprawiło, że na Real spojrzałam innym okiem i chyba się do niego trochę przekonuje:) A te oświadczyny to coś cudownego:)
OdpowiedzUsuńCzułam ,że coś się kroi ;p DZIĘKI ZA DO OPOWIADANIE. Rewelacja, po prostu rewelacja.
OdpowiedzUsuńwow!!! jestem w szoku!!! przecudowne zakończenie opowiadania! nie spodziewałam się, że Morata oświadczy się na stadionie. w sumie to najlepsze miejsce dla nich. szkoda, że to już ostatni rozdział, ponieważ czytałam je ze zapartym tchem. uwielbiam je nie tylko dlatego, że w opowiadaniu występuję Karim, którego bardzo lubię i został przez Ciebie na serio fajnie wykreowany, ale z kilku innych powodów: świetnie piszesz, masz super pomysły dotyczące ułożenia akcji, stworzyłaś świetną postać głównej bohaterki - Unice - która powala swoimi tekstami, poza tym umiesz zaskakiwać! powinnaś być dumna ze swojego bloga! i na zakończenie HALA MADRID!!! <3
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda, że to już koniec, bo uwielbiałam to opowiadanie... Ale cieszę się, że wszystko szczęśliwie się skończyło i Unice i Alvaro byli razem. Nadal liczę na drugą serię ;)
OdpowiedzUsuńNot more waiting to get famed right now. Buy Facebook Followers as a method to increase popularity and recognition on the internet in a shorter time period. ordering facebook followers
OdpowiedzUsuńJa uważam że obecnie najlepszą wrózką w polsce jest Alicja
OdpowiedzUsuńwróżbę online można zamówić szybko i bezpiecznie na stronie wróżka online
Wykonuje również rytualy miłosne, naprawe zwiazku i powrót osoby na której nam zależy.
Ja zawsze zamawiam na stronie http://wrozkaalicja.pl