Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

1. Robaczku-sraczku.

Wyszłam z uczelni i jak zwykle czekał już na mnie mój chłopak. Przecudowny, idealny, zawsze punktualny, nigdy nie zawodzący - Alvaro Morata!
Zasunęłam niebieską bluzę i poprawiłam torbę na ramieniu.
-Ally - jęknęłam i objęłam go rękami w pasie. - Ally - uniosłam głowę i wciągnęłam do płuc jego boski zapach. Pomarańcze! - Ally - wyszczerzyłam zęby.
-Cześć, kociaku - pocałował mnie w policzek.
-Więcej - zamruczałam i oblizałam wargi. Zaśmiał się i mnie pocałował.
-Nie ma u ciebie mojej granatowej bluzy z Adidasa? - pogłaskał mnie po policzku i założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Jeśli nie masz jej w domu, ani nie znalazłeś jej w szatni to zapewne jest. Chyba, że masz jakąś kurwę to mnie nie pytaj - odpowiedziałam słodkim głosem.
-Jesteś niemożliwa - pokręcił głową ze śmiechem.
-Mam na ciebie ochotę - zagryzłam wargę i przejechałam dłonią po jego szyi. - Zjadłabym cię! - stanęłam na palcach, pociągnęłam go za koszulkę i zmusiłam, żeby się schylił. Gdy już tego dokonałam złożyłam na jego ustach soczystego buziaka.
-Wsiadaj, łobuzie - otworzył drzwi do swojego Golfa. - Jak minął dzień?
-Świetnie - skrzywiłam się, a po chwili wysiliłam się na uśmiech. - Szczerze? - spojrzałam mu w oczy, gdy zajął miejsce za kierownicą.
-Jak zawsze tak - pokiwał głową i zapiął mi pas, bo oczywiście zapomniałam. Tak na serio nie lubię się zapinać, wolę jak on to robi, bo wtedy mogę go powąchać. Kocham jego pomarańczowy zapach!

-Zabij mnie, albo ja wybije pół tej kurewskiej uczelni! - warknęłam.
-Nie przeklinaj - upomniał mnie zapinając swój pas i ruszył. - Wiesz, że tego nie lubię.
-Wiem - westchnęłam. - Jestem zmęczona i mam wszystkiego dość.
-Zawiozę cię do domu, przygotuję kąpiel, zrobię gorącą herbatę truskawkową i będzie super, c0? - pogłaskał mnie po policzku.
-Tak - uśmiechnęłam się błogo. - Zostaniesz na noc?
-Nie, muszę wracać do domu, z rana mam trening. Przy tobie ciężko mi wstać, a nie lubię się spóźniać - powiedział łagodnie.
-Morata - spojrzałam na niego z kpiną. - Ty się nigdy nie spóźniasz.
-Wiem - dumnie wypiął pierś.
-Pójdziemy jutro do klubu? Jest weekend! - zawyłam i popatrzyłam na niego błagalnie.
-Słoneczko, wiesz, że jutro mam mecz i nie mogę dziś nigdzie iść... - mruknął, a mnie momentalnie przewróciły się wszystkie flaki.
-Następnym razem niech ci mecz da dupy. Zatrzymaj się! - zażądałam.
-Unice, nie rób scen - syknął.
-Zatrzymuj się do cholery, bo zaraz ci zrobię scenę! - warknęłam.
-Zawsze to samo! - zjechał na pobocze. - Zawsze! Nie zachowuj się jak dziecko, które nie dostało zabawki, Unice! - fuknął. - Dziś nie mogę, pójdziemy innego dnia!
-Morata, weź się pierdol! - odpięłam pas. - Chcę spędzić czas z chłopakiem! Ciągle masz coś do zrobienia i zamydlasz mi oczy tym przyjeżdżaniem po mnie na uczelnie! Potem masz doskonałą wymówkę, że jednak o mnie dbasz! Mam brata piłkarza, kumpli piłkarzy i jakoś każdy z nich żyje! Nando potrafił wracać z imprez z Olallą nad ranem, brać prysznic i biec na trening! Kurwa, ogarnij się, pajacu! - wyrzuciłam z siebie wszystko i wysiadłam. Zabije go kiedyś!



Gdy tylko weszłam do domu natknęłam się na najstarszego brata. Zajebiście! Jeszcze tego mi brakowało! Co on nie ma swojego domu? Niech się żoną zajmie, dzieci bawi, a nie mnie nęka!
-Coś taka czerwona? Udane spotkanie z Moratą? - poruszył brwiami i uśmiechnął się bezczelnie.
-Bujaj się, Israel - warknęłam i popchnęłam go, ale przesunął się kilka kroków i roześmiał wesoło.
-Unice, obiad! Gdzie Ally? - spytała mama.
-Na treningu, a gdzie może być mój boski i cudowny Ally?! Łajza pierdolona!
-Czemu tak brzydko na niego mówisz? - wystraszyła się patrząc to na mnie to na Israela.
-Nie na niego! Na piłkę! - zgrzytnęłam zębami. - A miało być tak fajnie! Mam ziomów piłkarzy, brata piłkarza, ogarniam ten durny świat, a tu taki Morata wszystko mi burzy!
-Stało się coś, kochanie? - spytała z troską.
-Nic, tylko życie, nie jestem głodna - cmoknęłam ją w policzek i pobiegłam po schodach na górę prosto do swojego pokoju. Opadłam na łóżko i przekręciłam się na plecy. Spojrzałam na sufit na którym miałam namalowany przepiękny herb Realu Madryt. Generalnie mój pokój był w klubowych barwach. Białe łóżko i meble, błękitne ściany, żółte zasłony, granatowe dodatki, między innymi ramki ze zdjęciami na ścianach. W swoim domu jestem fenomenem i przy każdej rodzinnej imprezie szuka się przyczyn mojego wypaczenia. Bo jak to możliwe, że wszyscy kibicują Atletico Madryt, a ja sprzedałabym duszę za Real? Kto popełnił błąd? Kiedy? Może wtedy, gdy posłano mnie do sportowej podstawówki, a ja poznałam tam Pablo Sarabię? Gdy postanowił przenieść się do szkoły przy Realu Madryt, żeby trenować w La Fabrica poszłam za nim? Nie mogłam stracić kumpla! Rodzice się zgodzili, bo co mieli zrobić? Osobiście uważam, że tu jest pies pogrzebany. Od tamtej pory chodziłam z Sarabią na treningi, ćwiczyłam z nim i nawet do pewnego czasu grałam w królewskich młodzieżówkach. Potem mi przeszło, wolałam kibicować, pisać do szkolnej gazetki. W liceum coś sprawiło, że inaczej spojrzałam na Moratę. Od tamtej pory minęło cztery lata. Cztery lata z nim chodzę... Mój brat w wieku dwudziestu lat planował zamieszkać z Olallą. A my? Jasne, mieszkać. Chyba w Valdebebas albo na Bernabeu.
Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz.


RAMOS: Robaczku-sraczku, trening?
UNICE: Daj mi 5 minut.
RAMOS: Czekam pod domem. Spinaj chude dupsko!
UNICE: Zainteresuj się smalcem na swoich pośladach, a nie moim chudym dupskiem!
RAMOS: Grrr... Tygrysku :P

 
Zeskoczyłam z łóżka, zrzuciłam z siebie ubrania, naciągnęłam spodenki, koszulkę, bluzę i buty. Do torby zapakowałam korki i wrzuciłam telefon.
-Wychodzę! - zawołałam, gdy byłam już przy drzwiach i szybko wpakowałam się do samochodu Ramosa. - Szybko! Gazu! - ponagliłam go.
-Goni nas ktoś? - wystraszył się i ruszył z piskiem opon. - Twoja mama nas ściga?
-Nie, nikt nas nie ściga. Jaja sobie robiłam - zaśmiałam się, a zaraz potem dostałam śmierdzącą skarpetą w nos.
-Jesteś tak samo głupia jak każdy Torres! - burknął.
-A ty naiwny jak każdy Ramos - pokazałam mu język.
-Skoczymy dziś do klubu? Czy chłopak ci nie pozwala? - zachichotał z uciechy. Tak, doskonały żart!
-Skoczymy! Będę się bawić zajebiście i bez jego oddechu na karku!
-Pokłóciłaś się z nim?
-Bujaj dupę i tak ci nie powiem! - założyłam ręce na piersi.
-Tak, to oczywiste. Na ten trening przyjedzie też Morata, normalnie by cię zabrał. Jest piątek! - przypomniał mi.
-Spierdalaj, Ramos - fuknęłam z obrażoną miną... Ale po chwili opowiadaliśmy sobie zboczone kawały i po ostrej sprzeczce nie było śladu. Za to właśnie kocham Sergio Ramosa.




W Valdebebas szybko zmieniłam buty i ruszyłam na murawę. Na wstępie pokazałam język Benzemie, na co on od razu pomachał mi pięścią. Uwielbiam go, mój miś.
Casillas podzielił nas na drużyny (to nie był oficjalny trening, tylko taka zabawa przed prawdziwym treningiem, na odprężenie), na szczęście nie byłam z Moratą w jednej drużynie.
Trochę poodbijałam piłkę, ale szybko usiadłam na ławce, bo Ronaldo ciągle łapał mnie za bluzkę na karku i podniosł do góry niczym małego szczeniaczka! A wtedy dobiegał Calleti i związywał mi buty! Na supeł!
Po jakimś czasie Morata też spauzował i usiadł, ale daleko ode mnie. Wkurzył mnie, byłam zła, wyżyłam się na nim...
Przesiadłam się bliżej niego i wyciągnęłam nogi obute w białe conversy. Korki już dawno leżały w torbie. W domu muszę rozciąć sznurowadła i wciągnąć nowe...
-Ally... - mruknęłam.
-Tak? - ciągle patrzył na boisko.
-Przepraszam - szepnęłam.
-Spoko - poklepał mnie po kolanie. Zmrużyłam gniewnie oczy i na jego szczęście akurat na mnie zerknął. - Nie gniewam się - położył dłoń na moim udzie i cmoknął mnie w policzek.
-Przyjedziesz do mnie w niedzielę? - spytałam.
-Przyjdziesz w sobotę na mecz? - odbił piłeczkę.
-Ale dziś idę do klubu na imprezę - powiedziałam.
-Czuję się jak na negocjacjach - westchnął.
-To widzimy się jutro na meczu, a potem w niedzielę u mnie - uśmiechnęłam się zadowolona.
-A co będziesz robić jutro skoro mamy się zobaczyć w niedzielę? - zainteresował się.
-Zerżnę kilka razy Ramosa - odpowiedziałam.
-Unice - syknął i pochylił się do mnie.
-Bedę grać z Ozilem i Benzemą na konsoli, jak zawsze - szepnęłam ugodowo. - Kociaku - przekręciłam oczami.
-Uważaj sobie - pocałował mnie krótko.
-Chcę jeszcze - pociągnęłam go za przód koszulki.
-W niedzielę.
-Dziś - zamruczałam i oblizałam wargi.
-Trener - zerwał się, a ja burknęłam cicho pod nosem. Zawrócił się w pół kroku i złożył na moich ustach słodki pocałunek. - Nie krzyw się, kociaku - puścił mi oczko i wrócił na środek boiska.
Westchnęłam i wstałam. Przełożyłam torbę przez ramię i wyszłam.





Mam nadzieję, że wypali. Miałam już Moratę jako bohatera zarówno w opowiadaniu o Anie i Sergio jak Rezie i Vazquezie, ale nigdy nie miał TAKIEJ roli.
Historia będzie skomplikowana, inna niż zawsze. Unice nie będzie zdradzana... Unice będzie zdradzać.
Zachęcam do obejrzenia zakładki OBSADA
O nowych notkach mogę informować na gg, zostawcie tylko swój numer (mój - 144866) albo na twitterze. Nigdy nie używałam go do kontaktowania, służył mi raczej do śledzenia poczynań moich ulubieńców w sieci. Znajdziecie mnie TU 
Chętnie odpowiem na wszelkie pytania. Oto mój wywiader

Pozdrawiam serdecznie,
Vinga 

5 komentarzy:


  1. Już dawno nie czytałam twojego opowiadania ... wróć! Ostatnio w ogóle nic nie czytałam i w sumie mi tęskno się zrobiło. A skoro pojawią się tutaj te warjoty to z chęcią będę wpadała częściej :) Jak na chwile obecną to mi się podoba ... ok zawsze twoje opowiadania mi się podobają. Nie podoba mi się to, że Morata będzie zdradzany! :D Nie nasze bejbi ... on taki pocieszny jest, jak możesz wstydź się! :P A tak poważnie to poczekam na kolejny odcinek, obserwuje Cię już na twitterze ;) Pozdrawiam.

    Tyśka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja się ciesze, że znowu wróćiłaś do pisania opowiadań! Ja to uwielbiam! Znowu moja ukochana ferajna w roli głównej, a tymbardziej Sernando <3 No i nareszcie, będzie tak, że facet będzie zdradzany! Moracie się to należy :P Nie moge się doczekać na kolejny odcinek! Pozdrawiam i ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze, że na początku nie chciałam czytać opowiadania z Alvarami :P ale w bohaterach zobaczyłam Ozila i jestem Twoja. :)
    Informuj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Torresowa! No to grubo. ;d Jak tak czytam, jakie perypetie planujesz dla Unice i Alvaro to się chyba boję. A Sergio jak widzę, dostał rolę najlepszego przyjaciela. I dobrze. ^^ Ciekawa ja jestem, jak Unice ma zamiar się odgryźć na swoim chłopaku.. Chyba że jej przejdzie.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. 33 yr old Software Engineer IV Derrick Goodoune, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Ghost hunting. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Bronco. odwiedz witryne

    OdpowiedzUsuń