Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

4. Flirtowałaś z nim.

Zaparkowałam pod domem samochód Ozila i nikt tego nie skomentował. Przyzwyczajono się, że sama nie posiadam auta, ale jeżdżę różnymi.
Fernando właśnie zajadał maminy obiad i rozprawiał o czymś z tatą.
-Ktoś idzie z nami na mecz? - spytał mnie.
-Sarabia - westchnęłam cicho.
-Fajnie, dawno go nie widziałem - wyszczerzył zęby. - A Morata?
-Co Morata? - warknęłam
-Nie idzie z nami? Nie został powołany - powiedział patrząc na mnie uważnie.
-Niech sobie robi co chce! Chuj mnie to obchodzi! - wysyczałam.
-Pierwszy poważny kryzys? Nie pamiętam, żebyście się kiedyś kłócili tak często.
-Ja też nie - mruknęłam i usiadłam na krześle. Blanco usiadł obok mnie, pogłaskałam go bezwiednie, a on położył głowę na moich kolanach. Czuł, że coś jest nie tak. Też tak czułam. Vazquez namieszał mi w głowie, źle się czułam z tym co zrobiłam, ale Ally doprowadzał mnie do szału chwilami! W sumie Vazquez wykorzystał najkrytyczniejszy moment w naszym czteroletnim związku...
Zjadłam trochę obiadu i smętne wpatrywałam się w krzak za oknem. Moje życie jest zajebiste, ale ostatnio, a raczej od wczoraj moja zajebistość zaczyna się walić! Kurwa, kurwa, kurwa!
Wstałam i udałam się do swojego pokoju. Przebrałam w czarne spodnie z Adidasa, klubową koszulkę Realu z napisem "Morata" i numerem 29 na plecach, klubową bluzę, conversy, zawiązałam na szyi szalik i wzięłam do reki kurtkę.
Zbiegłam na dół i zajrzałam do kuchni.
-Podrzucę chłopaków na odprawę i pojadę po Sarabię - zakomunikowałam i wsiadłam do mesutowego Audi.
Z racji, że miałam masę czasu udałam się najpierw po Pablo... Akurat miał trening w ośrodku szkoleniowym Getafe. Dochodząc po nitce do kłębka liczyłam, że spotkam tam zacnego Alvaro Vazqueza. Odbiło mi, kolejny dowód.
Wysiadłam z auta i skierowałam się do wejścia. Miły ochroniarz przepuścił mnie bez problemu (zna mnie od dwóch lat, odkąd Pablo zmienił barwy). Zeszłam do szatni, a stamtąd na boisko.
Piłkarze trenowali, ale Sarabia dostrzegł mnie bardzo szybko. W końcu nie każdy śmiga tu w szaliku i ciuchach Realu.
-Cześć, Unice! - cmoknął mnie w dwa policzki. - Już skończyliśmy. Ogarnę się i możemy jechać - uśmiechnął się.
-Poczekam na zewnątrz - odwzajemniłam gest i wyszłam. Usiadłam na ławce obok samochodu i bawiłam się kluczykami. Sarabia... Mój ziomek od podstawówki, sprawca miłości do Realu i poniekąd do Moraty. Razem trenowali i zaczęli się razem ciągać. Potem Ally przyszedł do naszej klasy i jakoś poszło. A teraz? Idzie piąty rok związku i nagle kryzys...
-A gdzie mój wózek? - usłyszałam za sobą i nawet nie musiałam się odwracać.
-Sprzedałam - odpowiedziałam bez zająknięcia.
-Dobrze poszedł? - Vazquez przysiadł obok, a mnie owiał jego cudowny zapach.
-Mógł lepiej, ale miał przebijane numery - zacmokałam. - Wisisz mi za to kilka patyków, bo jestem stratna - zerknęłam na niego.
-Unice - uśmiechnął się szelmowsko i ujął w palce rąbek mojego szalika. - Unice Torres...
-Domyślam się, że wiesz jak się nazywam, bo nie omieszkałeś zostawić kartki z moim imieniem na swoim samochodzie - powiedziałam. - Skąd wiesz?
-Występujesz w RealMadridTV, wiedziałem, że skądś cię kojarzę - odpowiedział zadowolony.
-Celnie - pokiwałam głową. - Alvaro Vazquez, nowy nabytek Getafe CF, przejście nieco kontrowersyjne. Jeśli uciekałeś z tonącego statku o imieniu RCD Espanyol to trafiłeś na nieco dziurawą szalupę - dodałam.
-Ale płynie - zauważył.
-Ledwo, chociaż ładne zwycięstwo z Athleticem Bilbao - pochwaliłam.
-Znasz się. - W jego głosie słychać było podziw.
-Praca zobowiązuje - szepnęłam. - Świetny gol - dodałam.
-Może chcesz zobaczyć kolejny? - podał mi bilet. Popatrzyłam na niego zaskoczona. Poniedziałkowe spotkanie Getafe, miejsce tuż za ławką rezerwowych.
-Może? - uśmiechnęłam się tajemniczo. - Dobre miejsce.
-Żebym cię widział - przejechał palcem po moim udzie. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
-Mam chłopaka - powiedziałam poważnie.
-Wiem, ale nie ma takiego wagonu, którego nie da się odczepić - pociągnął mnie za szalik, ja mimowolnie schyliłam głowę i mnie pocałował. To było zaskakujące, ale bardzo przyjemne.
-Twój kolega z kadry - dodałam.
-Dobrze zauważyłaś "kolega" - zaakcentował. - Nie spędzam z Moratą zbyt wiele czasu. Ot kumpel, który był z nami raz w reprezentacji. Jest ode mnie prawie dwa lata młodszy, więc prędko się nie spotkamy. Chyba, że w dorosłej drużynie.
-Skąd pewność, że tam trafisz? - zmarszczyłam czoło.
-Pomożesz mi w tym - uśmiechnął się bezczelnie.
-Niedoczekanie moje! - prychnęłam.
-Jestem - powiedział Sarabia i spojrzał na nas dziwnie. - Poznaliście się?
-Tak - pokiwałam głową, wstałam i zdjęłam z szyi szalik, który Alvaro ciągle trzymał za jeden róg. - Na pamiątkę - puściłam mu oczko.
-A może na wymianę? - też wstał.
-Może? - zaśmiałam się. - Wsiadaj - zwróciłam się do Pablo i zajęłam miejsce za kierownicą czarnego osobowego Audi.
-Czyj? - Vazquez oparł się o drzwi.
-Ozila - odpowiedziałam i odsunęłam szybę.
-Na wypożyczenie czy... - urwał i spojrzał na mnie intensywnie. Rozpływałam się od jego błękitnych oczu. Chciałam, żeby na mnie patrzył, patrzył i nie przestawał... Ogłupiał mnie! - Dasz mi swój numer?
-Nie - pokręciłam głową, zasunęłam szybę i odjechałam.
-Co to miało być? - syknął Pablo.
-Co? - udałam głupa.
-Z Vazquezem? - warknął.
-Nie wiem o co ci chodzi - wzruszyłam ramionami.
-Pokłóciłaś się z Moratą? - drążył.
-Nie, czemu? Ally to nadal mój ukochany chłopak - uśmiechnęłam się debilnie. - Nie drąż tematu, Sarabia - warknęłam.
-Flirtowałaś z nim - syknął.
-Nie, bo nie wiem jak to się robi. Po prostu się polubiliśmy. Opowiadaj jak trening - zmieniłam temat.

 

Po meczu wsiadłam z Ozilem i Benzemą do samochodu tego pierwszego i pojechaliśmy do domu tego drugiego.
Po drodze kupiliśmy odpowiednią ilość trunków i mogliśmy zacząć imprezę.
-Unice, nie zaprosiłaś Moraty? - spytał Karim, gdy wkładałam piwo do lodówki.
-Oczywiście, że nie. Skąd ten pomysł? - zdziwiłam się. - Przecież nigdy go nie zapraszałam.
-A nic, tak mnie naszła taka straszna myśl - uśmiechnął się głupkowato i podrzucił paczkę chipsów. - W co gramy?
-W kosza - powiedział szybko Mesut i był pierwszy z odpowiedzą.
Kilka piw później przegrywałam z kretesem. Nie umiem grać w koszykówkę! Nawet na konsoli!
-Morata jest ostatnio dziwny - zamruczał Benzema wsadzając jęzor do otworu w puszcze.
-Czemu? - mruknął Ozil przygryzając wargę, żeby znowu wsadzić piłkę do mojego kosza!
-Bo on kocha Unice bo jest Unice, a Unice ostatnio kocha go bo jest w Realu - czknął, a ja spojrzałam na niego zdumiona. Mesut zaprzestał gry i też wlepił wzrok w pijanego Francuza.
-Co ty pierdolisz? - warknął.
-Kocha go bo jest piłkarzem Królewskich. Czemu nie mogłaś sobie wziąć kogoś z nas? Nawet Calleti by się nadał - wymamrotał do puszki.
-Wygadujesz bzdury, Benza. Kocham Moratę i już. To nie jest kwestia dyskusyjna - odparłam.
-To czemu dziś nawet na ciebie nie spojrzał? Siedział tuż za ławką rezerwowych! Jako socio masz zajebistą miejscówkę, mogę do ciebie krzyczeć jak do trenera, słyszysz mnie tak samo, ale znacznie lepiej widzisz. I co? - pokazał mi język.
-Trochę się pokłóciliśmy, ale to nie twoja sprawa, patałachu - westchnęłam i wtedy na dywanie zaczął wirować mój telefon. Na szczęście była tylko wibra, więc Karim nic nie zobaczył, a Ozil był tak pochłonięty grą, że nawet na mnie nie spojrzał. Na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od jakiegoś nieznanego numeru.


498290529: Unice T., kiedy wymienimy Twój szalik za mój samochód? - przeczytałam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
UNICE: Szalik ważna rzecz, muszę go koniecznie odzyskać. - odpisałam i podpisałam numer jako "VAZQUEZ".
VAZQUEZ: Sama zaproponujesz miejsce czy ja mam to zrobić?
UNICE: Gdzie jesteś? Przyjadę do Ciebie.
VAZQUEZ: W swoim mieszkaniu.
UNICE: Daj adres.
VAZQUEZ: Już chcesz adres? A nie zgwałcisz mnie? ;)
UNICE: Przestań, mam od tego ludzi :P
VAZQUEZ: Czekam na Ciebie, piękna ;)

 
Wysłał mi adres i wstałam.
-Dokąd? - zainteresował się Karim.
-Spadam - spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzecią w nocy... albo na ranem, jak kto woli.
-Jedź ostrożnie - Mesut zmierzył mnie spojrzeniem, a gdy dostarło do niego, że piłam dziś tylko Pepsi nie miał żadnych zastrzeżeń.
-Do zoba - ucałowałam każdego i wyszłam. Wsiadłam do terenowego BMW i udałam się pod wskazany adres. Czułam, że to co robię to totalna głupota, ale miałam ogromną ochotę na coś nieodpowiedzialnego. Zgrywam wariata, ale w rzeczywistości rodzice, rodzeństwo i Real poukładła mi w głowie jak trzeba. Czas na szaleństwo!
Stawiam na szali chwilę przyjemności, dreszczyku niepewności, czegoś nieznanego naprzeciwko bezpieczeństwa, miłości i spokoju... Jeden Alvaro kontra drugi Alvaro.





Dziś przez opowiadanie o Moracie (autorstwa Tyśki) zaspałam na uczelnię! Nie poszłam na moje ukochane zajęcia i jest mi z tego powodu ogromnie źle :P
Co do Unice... Piszę 17 odcinek i chyba nie jest już taka głupia :) zaczęłam pisać opowiadanie, gdy miała kryzys z Moratą, więc nikt nie wie jak wcześniej wyglądał ich związek.


Pepe <3
  

8 komentarzy:

  1. Co przeze mnie? Jak przeze mnie? Co przez moje opowiadanie? Mówiłaś, że to Ally, nie ja! :D Mówiłam, moje historie czyta się na własną odpowiedzialność ot co! :D
    "Jest ode mnie prawie dwa lata młodszy" ale wyższy patafianie jeden ty! :D Madre mio, ja na prawdę przestane lubić Vazqueza ; o Ale trudno. Ja jestem w teamie Moraty! Ally to Ally! :D Tamte to się schować może! A Unice ... już ja ją przekabacę na realową wiarę chrześcijańską! :D

    N'awwwwwwwwwwww Pepe nasz Rzeźniku ty! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, ja jestem w teamie Vazqueza:) choc Morata nie jest zły, ale Vazquez to Vazquez, mam nadzieje ze Unice dobrze wybierze:)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawy rozdział. zachowanie Unice jest karygodne. z jednej strony to dobrze byłoby, gdyby Ally zobaczył, co robi jego ukochana dziewczyna, ale z drugie to na pewno złamałoby jego serce. lepiej, żeby panna Torres wreszcie się zdecydowała na któregoś z chłopaków. a tak na marginesie to podoba mi się postać Benzemy! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie podoba mi się zachowanie Unice... Mam nadzieję, że to przemyśli i przestanie zdradzać Moratę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hala Madrid! Chce więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego co mówisz przyszłe odcinki będą w sumie niespodziankami..? A co do teraźniejszego. łohoj. Vazquez za bardzo zawrócił jej w głowie. Aż szkoda Moraty. Alvaro vs Alvaro. No jedno jest raczej pewne: wygra Alvaro ;d;d Nie wiem komu kibicować. Jakoś bardziej podoba mi się jak przestawiasz Vasqueza, no ale Morata to taki dobry chłopina... ;) Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  8. hej. serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga http://sick-feeling.blogspot.com/ oraz 4 rozdział na http://the-one-lie.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń