Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

3. Stanęliśmy w miejscu.

Rano, gdy otworzyłam oczy pierwsze co zobaczyłam to te nieszczęsne kluczyki.
Blanco, mój piękny pies, biały owczarek niemiecki położył się na kołdrze obok i spokojnie wpatrywał się we mnie swoimi mądrymi oczami.
-Co ja mam z nimi teraz zrobić? Nie wiem nawet jak on ma na imię! - powiedziałam do niego, ale w odpowiedzi zamerdał tylko ogonem.
Pogłaskałam go i westchnęłam.
Dostałam go w 2005 roku, dokładnie tego samego dnia, gdy zostałam socio Realu. Sprezentował mi go Israel z Nando. Dodatek do urodzin. Tak więc, dziś moja bestia ma siedem lat.
Wyskoczyłam szybko z łóżka, założyłam jeansy, bluzkę, bluzę, złapałam torbę, adidasy, kurtkę i wyleciałam z pokoju. W kuchni chwyciłam jabłko i wyszłam z domu. Dochodziła dziewiąta rano, ale było dziwnie zimo. Taka nie madrycka pogoda!
Wsiadłam w autobus, metro i dotarłam do klubu, gdzie się wczoraj bawiliśmy... Rozejrzałam się po parkingu i dostrzegłam tylko jedno BMW. Czarne, terenowe. Podeszłam z wahaniem i naciągnęłam kaptur na głowę.
Za wycieraczką była kartka.
"UNICE T.!" przeczytałam i aż mi się słabo zrobiło. Skąd on wie jak ja się nazywam?
Kliknęłam przycisk i wyłączyłam alarm. Wsiadłam do środka i ruszyłam. Pojechałam do Valdebebas, ale zaparkowałam z dala od aut piłkarzy. Wysiadłam i skierowałam się na boiska treningowe.
-Zagrasz? - zawołał na mój widok Ramos i kopnął do mnie piłkę. Odbiłam ją kilka razy i mu ją oddałam.
-Jak samopoczucie przed meczem, Mister? - zagadnęłam trenera.
-Moje dobrze - pokiwał głową i spojrzał na mnie. - Torres, aż tak ci zimno? - roześmiał się. - Kurtka?
-Zimno - burknęłam.
-Morata coś się nie spisuje - zachichotał. - Powinnaś byś rozgrzana! Gorąca hiszpańska dziewczyna! - zawołał.
-Mister - popukałam się w czoło.
-Dziesięć minut dla was! - zawołał do piłkarzy. - Aitor? - zwrócił się do swojego zastępcy i pokazał mu coś na swoim tablecie.
-Cześć, słonko - powitał mnie Morata i cmoknął w policzek.
-Hej - mruknęłam i złapałam go za rękę. Pociągnęłam w dół za koszulkę i zmusiłam do pocałunku w usta. Uśmiechnął się, ale ja nie. Nie poczułam tego co wczoraj z tamtym kolesiem. Przede mną był mój ukochany Ally, a nie tajemniczy nieznajomy, który sprawił, że przestałam myśleć!
-Unice? - złapał mnie za brodę i zmusił, żebym spojrzała mu w oczy.
-Czego? - burknęłam.
-Dostanę lepszego buziaka? - szepnął mi na ucho.
-Nie przy nich. Nie mam zamiaru potem słuchać komentarzy - fuknęłam i odeszłam od niego. Zostawiłam kurtkę i torbę na ławce. Skorzystałam z tego, że piłkarze zajęli się gadaniem sięgnęłam po piłkę i zaczęłam ją podbijać. Może i mój chłopak nie sprawiał, że miałam orgazm od samego spojrzenia, ale zawsze lubiłam jego pocałunki.
-Co tam? - obok mnie wyrósł Ozil.
-Nic - burknęłam.
-Zabrałaś BMW spod klubu? - spytał cicho i wziął drugą piłkę do zabawy.
-Tak - szepnęłam. - Czy ty... - urwałam i przestałam podbijać.
-Nikomu nie powiem, Unice - mruknął.
-Dzięki - westchnęłam.
-Alvaro Vazquez - dodał, a ja znieruchomiałam. - Napastnik Getafe, przeszedł w sierpniu z Espanyolu.
-Czułam, że skądś go znam - zacisnęłam pięść.
-Torres - powiedział.
-Co? - spojrzałam na niego.
-Nie ty, Fernando - wskazał za mną.
-Cholera - zaklęłam i odwróciłam się na pięcie. - Nando! - zawołałam radośnie do brata, który szedł w moją stronę.
-Cześć, Unice! - cmoknął mnie w policzek i objął ramieniem za szyję. - Proszę. - Podał mi szarą torbę. Zajrzałam do środka i wyjęłam niebieską koszulkę Chelsea FC z ogromną dziewiątką na plecach i nazwiskiem "Torres".
-Dzięki - uśmiechnęłam się.
-Fernando! - krzyknął trener. - Cóż cię do nas sprowadza?
-Mecz i siostra - odpowiedział i podeszliśmy bliżej. - A raczej rodzina i mecz - sprostował. - Długo jeszcze będziecie ćwiczyć?
-Nie, właściwie jesteście już wolni - powiedział do piłkarzy. - Widzimy się o piętnastej na odprawie, tak? - spojrzał na nich groźnie. Zerknęłam na telefon, dochodziła dziesiąta.
-To co, Unice? Jedziemy do domu? - Nando spojrzał na mnie.
-Eee... - zająknęłam się i mój wzrok spoczął na Ozilu, który właśnie puszczał mi oczko za oczkiem. Jeszcze trochę to te wytrzeszczone patrzały by mu wyleciały. - Pojadę z Ozilem, a potem zabiorę jego wóz i będę na chacie - wypaliłam.
-Ej! - zawył ktoś z boku. Podskoczyłam przestraszona i spojrzałam na Benzemę. - A ja? - wziął się pod boki.
-Jejku, ciebie też potem się podwiezie na odprawę, żabo - fuknęłam i oczami kazałam mu się zamknąć.
-A mnie? - uśmiechnął się do mnie Morata. Serce podeszło mi do gardła.
-Spadaj! - fuknął Karim. - Dziś jest nasza - złapał mnie za kaptur i przyciągnął do siebie. - Do zoba na odprawie! - zawołał, przełożył mnie sobie przez ramię i powędrował do szatni.
-Śmierdzisz - mruknęłam, gdy mnie niósł przez boisko. Nogi dyndały mi w górze, a ręce w dole.
-Bywa - zaśmiał się. - Przed meczem przyjedziesz po nas na odprawę, a po meczu jedziemy do mnie i pogramy na konsoli, dobra?
-Tak, żabuniu - jęknęłam. Postawił mnie na posadzce w szatni i poszedł pod prysznic.
-Masz - Ozil wcisnął mi swoje kluczyki, a ja mu do zacnego BMW. - Poczekaj na mnie to wyjdziemy razem - mruknął.
-Spoko - pokiwałam głową i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na trybunach i spojrzałam na boisko. Real Madryt... Sens mojego życia. Może nie chciałam być piłkarką, ani trenerem, ale ten klub był ważnym elementem mojej egzystencji. Nie było dnia, żebym nie miała styczności z czymś z Los Blancos. I nie mam tu ma myśli ubrań czy psa.
-Unice? - obok mnie wyłonił się Morata. - Skarbie? - objął mnie ramieniem.
-Śmierdzisz - skrzywiłam się. Nie wiem co jest, ale nie potrafiłam z nim obcować tak samo jak jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu! Gdzieś z tyłu głowy przebijały mi się inne oczy, zajebiście błękitne, inny zapach, cudownie miętowy i inny styl bycia. Cholerna jasna! Mam wyrzuty sumienia. Unice, ty frajerko, coś ty narobiła?
-Trening - uśmiechnął się. - Tak sobie pomyślałem, że może spotkamy się dziś po meczu?
-Umówiłam się z Benzemą i Ozilem, mamy grać na konsoli - odparłam.
-Cristiano mówił, że większą grupą moglibyśmy wpaść do niego - zachęcał.
-Nie sądzę, żeby Ronaldo robił jakoś większą bibę skoro dwóch czołowych imprezowiczów Królewskich się tam nie wybiera - mruknęłam.
-Narzekasz, że tak mało spędzamy razem czasu, a teraz nie chcesz ze mną iść - burknął.
-Nie powiedziałam, że nie chcę, ale mam inne plany. Zawsze po meczu idę gdzieś z nimi. To taka moja tradycją z Benzemą odkąd jest w Realu! Ty po meczu odpoczywasz, a on się bawi, co kto lubi - wzruszyłam ramionami.
-Myślałam, że chcesz pobyć ze mną - naburmuszył się.
-Chcę, przyjdź jutro na obiad. Jak co niedziela - założyłam ręce na piersi.
-Popadamy w rutynę...
-I co? Może to moja wina? - spojrzałam na niego wyzywająco. - Rozejrzyj się, wokół ciebie sami piłkarze i tylko ty się tak nad sobą trzęsiesz. Rozumiem, że kariera jest ważna, a Mou ma oczy wokół głowy, ale jak czasem wpadniesz do mnie ponad to co masz w planie to świat się nie zawali.
-Rozumiesz? Nic nie rozumiesz, Unice! - warknął.
-Możliwe - pokiwałam głową i popatrzyłam przed siebie. - Bo nie mam brata piłkarza, nie wychowałam się w piłkarskim domu, nie mam najlepszych kumpli piłkarzy, nie chodziłam do sportowej szkoły, nie wypruwałam sobie żył na tych boiskach, nie wiem jak to jest ciężko i trudno - wyliczyłam. - Nie znam się i nie rozumiem, Morata. Sam chciałeś mieć taką dziewczynę jak ja, udowadniam ci na każdym zasranym kroku, że nie jestem taka jak inne. Inne może by nie pojęły twoich iście egzystencjalnych problemów, ale mnie nie mów, że cię nie rozumiem - wysyczałam. - Nie mnie, Morata.
-Nie wyrabiam, Unice - powiedział cicho. - Chciałbym tylko twojego wsparcia.
-Próbuję ci go dać najwięcej jak się da, ale mi w tym nie pomagasz. Zlewaj mnie dalej to dostaniesz w chuj wsparcia! Nie jesteś dla mnie Benzemą, Ozilem czy Callejonem, który daje mi trochę swojego cennego czasu i jest git. Ich nie kocham jak ciebie i przy nich minuty liczą się inaczej niż przy tobie! Stanęliśmy w miejscu. Nie podoba mi się to, Ally - szepnęłam. - Nando w moim wieku przebąkiwał o zamieszkaniu z Olallą, a my? Nie potrafimy spędzić ze sobą więcej niż kilku godzin w niedzielę albo sobotę w zależności od tego kiedy masz mecz.
-Przecież wiesz, że cię kocham - popatrzył mi oczy.
-Wiem i co? Nic. Przeżywałeś ten mecz od tygodnia i dupa. Mou nawet cię nie powołał - wbiłam ostatnią szpilę i wstałam, bo Mesut właśnie wyszedł z szatni i do mnie machał. - Do jutra - cmoknęłam go w policzek i poszłam.



Witam!
Notka dzień wcześniej z prostego powodu... Powinnam się uczyć, a średnio mi się chce ;)
Posłusznie informuję, że jestem w trakcie pisania odcinka trzynastego, gdzie ród Torresów doprowadza biednego Karima do obłędu ;) ale w przypadku Francuza głód wygrywa z rozsądkiem hihi :D

Wrzucam Wam filmik, który dostałam od Tyśki ;* DEDYKUJE CI OWY ODCINEK :) Pierwszy, ale i nie ostatni, obiecuje :D 

9 komentarzy:

  1. Awwwwwwww gracias! :* Doszłam do wniosku, że ni jak Ci ten Vazquez nie wyjdzie, jak ja Ci będę podsyłała jakieś nowinki Moratowe. Ale z tym filmikiem się nie mogłam opanować bo jego uśmiech ... ach <3 Chociaż był w filmiku Jorge, więc miałam oczopląs. Ale do rzeczy! Nie dobra Unice, nie powinna mu mówić takich rzeczy jak w ostatnim zdaniu. No ale już taka ona jest, trzeba jej wybaczyć i sądzę że Alvarito się przyzwyczaił hehe. A Mesut to widzę jest to osobiste google Unice :D "Alvaro Vazquez. Napastnik Getafe, przeszedł w sierpniu z Espanyolu." A! No i Ferdek! Ten to dopiero. Wchodzi sobie na trening Realu jak do siebie hahahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Łeeee, ale ich skłóciłaś. Średnio bym tak powiedziała. Jej mózg za bardzo został przestawiony z Moraty na Vzqueza. Ojoj. A nieszczerość w związku gówno daje. Choć może nie tym razem.. Fajnie że Nando przyjechał ^^ Mimo, że ma rolę drugoplanową bardzo się cieszę ;d no i zastanawiam się jakie okoliczności kolejnego spotkania Unice z Alvaro wymyśliłaś :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. serdecznie zapraszam na 15 rozdział w http://empty-pain.blogspot.com/ oraz 2 w http://the-one-lie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziu,Vazquez już namieszał,strach się bać,co będzie dalej.:D Mam nadzieję,że zaraz wyskoczy zza rogu,tudzież korka Moraty czy cos w tym stylu i będzie się działo jeszcze więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze świetny :) Vazquez pojawił się na chwilę a już zdołał , choć nieświadomie, tyle namieszać ;p Mam nadzieję, że jego postać zacznie pojawiać się coraz więcej. Zastanawiam się co będzie dalej i co wyniknie z ponownego spotkania Unice z Alvaro :) Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przestaję ją lubię. Chyba za dobrze ma w życiu, skoro wszystko jej nie pasuje. Trochę jest rozpieszczona. Przydałby się jej porządny kopniak w tyłek, aby poczuła, czym jest prawdziwe życie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię jej :/ Jak ona może zdradzać mojego boskiego Moratę? Wiem, że to Vazquez, no ale ma tak świetnego chłopaka i tego nie docenia... Mam nadzieję, że jednak ogarnie się i zrozumie swoje postępowanie... Informuj mnie,proszę, o nowościach na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. na http://empty-pain.blogspot.com/ pojawił się epilog, a na http://the-one-lie.blogspot.com/ 3 rozdział! serdecznie zapraszam! :D
    rozdział już wkrótce przeczytam! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. muszę przyznać, że zachowanie Unice w stosunku do Moraty jest okropne! dziewczyna traktuje go, jak zabawkę. moim zdaniem młody piłkarz Realu Madryt jest nieodpowiedni dla niej. Unice potrzebuje twardego chłopaka. szkoda mi Moraty! czekam na nowy!

    OdpowiedzUsuń