Wyciągnęłam dłoń i przejechałam po jego nagiej klatce piersiowej. Spał na boku i dmuchał mi we włosy. Zachichotałam i zatoczyłam palcem kółko wokół jego sutka.
-Mmm... - jęknął i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. - Kociaku - pocałował mnie za uchem.
Na stoliku zabrzęczał mój telefon. Wyciągnęłam rękę i przeczytałam smsa.
OZIL: Spotkajmy się dziś.
UNICE: Stało się coś?
OZIL: Jeszcze nie.
UNICE: A stanie?
OZIL: U mnie! Po treningu!
-Alex chce iść dziś na kręgle - sapnął i przyciągnął mnie do siebie.
-To idź, Mesut coś ode mnie chce - odłożyłam telefon.
-Co? - zainteresował się.
-Nie mam bladego pojęcia - wzruszyłam ramionami.
-Zdejmij to. - Podciągnął moją koszulkę i przejechał dłonią po brzuchu, a następnie po plecach aż do łopatek. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Nie mam nic pod spodem.
-Wiem - wyszczerzył zęby. - Wiem też, że dochodzi dziewiąta i twoi rodzice od dawna są w pracy. Mam na ciebie ochotę.
-Gdzie zostawiłeś samochód? - tknęło mnie nagle.
-Pod domem, a co? - zaczął całował mnie po szyi.
-To co obchodzą cię rodzice skoro doskonale wiedzą, że tu jesteś? - przekręciłam oczami. - Nawet Blanco trzymają zdala, bo mama codziennie rano otwiera mu drzwi do mojego pokoju.
-Zdejmuj i nie dyskutuj, malutka - złapał za brzegi koszulki i pociągnął ją w górę.
-Wstydzę się - zamruczałam.
-Dobry żart - zaśmiał się i zdjął ze mnie swoją własność. - Unice - szepnął, ale było w jego głosie tyle zachwytu, radości... Ale najwspanialsze było, że od tylu lat jest tak samo.
-Tak, Ally? - zamrugałam zalotnie. Uśmiechnął się tylko i pochylił głowę. Jego usta schodziły z szyi w dół. - Och! - wyrwało mi się, gdy zaczął całować moje piersi. Jednak dłoń nadal zjeżdżała w dół aż znalazła się pod materiałem moich bokserek. - Morata, będziemy ledwo żywi przez cały dzień! Masz trening, ja mam tyle pracy - próbowałam go powstrzymać, ale tak naprawdę nie chciałam, żeby przestawał. Marzyłam o tym, żeby we mnie wszedł, żebym odleciała, rozpadła się na miliard kawałków, żebym była tylko jego.
-Unice, daruj sobie - wpił się w moje usta. - Kogo ty chcesz oszukać? - prychnął.
-Ally! - syknęłam ostrzegawczo.
-Tak, tak - złapał moje ręce i położył mi je nad głową przytrzymując swoją dłonią. - Kociaku, cicho. Ani słowa, tak? - potarł swoim nosem o mój.
-Mogę coś powiedzieć? - szepnęłam.
-Dawaj - zawisł nade mną w bezruchu.
-Kocham cię najbardziej na świecie.
-Z wzajemnością - pocałował mnie czule i zajął się mną troskliwie.
Morata może mnie wkurzać, czasem przynudzać, ale seks z nim... Poezja, to nigdy nie będzie w naszym związku rutyną. To przygoda, zabawa i podróż w najwspanialsze miejsca, chociaż nie wiem czy ziemia ma z tym coś wspólnego.
Gdy leżeliśmy już po wszystkim, wyczerpani, zmęczeni czułam jak błogie ciepło rozlewa się po moim ciele. Byłam przy tym, którym trzeba. Zbłądziłam na chwilę, ale chyba tylko po to, żeby zrozumieć, że Morata to ten jedyny, wyjątkowo i tylko mój.
-Kręgle o dwudziestej - mruknął i cmoknął mnie we włosy.
-Spoko. Prysznic? - zerknęłam na niego.
-Wiesz jak to się skończy? - uśmiechnął się lubieżnie.
-Wiem - wstałam i wyciągnęłam do niego rękę. - Ale co tam - puściłam mu oczko.
Stałam przed szafą w samej bieliźnie i próbowałam się w coś ubrać. Nie było to proste zadanie, bo za mną stał Ally obejmując mnie w pasie i całując po plecach, szyi, karku. Jego ręce błądziły po moim brzuchu, pośladkach. Nie mogłam się w ogóle skupić!
-Nałóż coś mojego jak już musisz - westchnął. - Uwielbiam gdy chodzisz w moich ciuchach, albo koszulkach z moim nazwiskiem na plecach - powiedział zadowolony.
-Tak, bo to jak breloczek u psa z nazwiskiem właściciela - warknęłam.
-To by się trochę zgadzało, bo jesteś moja! - zachichotał.
-Wszystko mam brudne - zaczęłam przeglądać ubrania.
-Wyjazdówka! - ściągnął z wieszaka zieloną bluzkę, którą zaraz założył na mnie. - Pięknie! O, a tu moja bluza! - wskazał na coś innego.
-Basta! - roześmiałam się. - Sama się ubiorę - cmoknęłam go w usta. Wybrałam czarne spodnie, conversy i szarą bluzę. - Możemy iść.
-Valdebebas czy Bernabeu? - spytał naciągając swoją granatową bluzę w której wczoraj chodziłam. Pod spodem miał czarną bluzkę, też swoją, którą znalazł w mojej szafie. Rzeczy w których chodził wczoraj, nie licząc dolnej części ubioru, już dawno smergnął do kosza z brudnymi ciuchami. Szarogęsi się u mnie jakby był u siebie!
-Valdebebas - zdecydowałam. - Załatwię tam swoje sprawy, a potem pojadę z Ozilem.
-Wieczorem kręgle - przypomniał mi.
-Pamiętam - wzięłam go za rękę i wyszliśmy.
Siedziałam sobie na skraju boiska i zapisywałam pytania, które miałam zadać w najbliższym wywiadze Casillasowi. Piłkarze brykali przede mną, a nad wszystkim panował Mou. Nawet nie przeczuwałam, że za chwilę spotka mnie taka tragedia.
-Unice! Litości! - kleknął przede mną Ramos. Popatrzyłam na niego zaskoczona.
-Masz jakieś problemy psychiczne? - mruknęłam.
-Jak ty, na Boga, wyglądasz?! - jęknął.
-Jak? - spojrzałam po sobie.
-No, nijak! - sapnął.
-Ramos, spierdalaj, zajęta jestem - warknęłam i znów spojrzałam w swoje notatki.
-Szare, zielone, sportowe - popatrzył na mnie z niechęcią. - Masz ciało modelki!
-Bujaj się!
-Morata cię rzuci - usiadł naprzeciwko.
-Phi - prychnęłam. - Ale wytoczyłeś argument. Morata ma w nosie to w czym chodzę, skoro zazwyczaj wszystko ze mnie zdejmuje. Sam twierdzi, że woli mnie bez niczego.
-Bez szczegółów, błagam - przekręcił oczami. - Daj się zabrać na zakupy! - zrobił minkę na szczeniaczka.
-Nigdy.
-Daj!
-Spierdalaj! - wysyczałam i wstałam.
-Unice! - złapał mnie za nogi.
-Ramos! - zdzieliłam go notatnikiem w głowę.
-Chodź! - Ozil chwycił mnie za rękę, a Sergio podskoczył i pobiegł za nami.
-Co się ma niby stać? - spytałam Niemca, gdy siedziałam w szatni i czekałam aż te dwie ofiary się ogarną.
-Wyglądasz jak szara mysz, a nie siostra piłkarza. Trzeba ci poprawić styl, kochana! - powiedział Mesut.
-Nie ma opcji! - zerwałam się i wystartowałam do drzwi, ale wpadłam na spoconego Ronaldo i wiedziałam, że przegrałam.
-Trzeba cię ogarnąć - powiedział z diabelnym błyskiem w oku.
-Nienawidzę was - warknęłam.
-Nienawidzę! - powtórzyłam kilka godzin później stojąc przed ogromnym lustrem w jednym z luksusowych butików w centrum Madrytu. Na kanapie naprzeciwko mnie siedziało trzech piłkarzy Realu Madryt i patrzyli na mnie krytycznie.
-Kręgle to poważna sprawa - mruknął Ronaldo.
-Zwłaszcza, że Morata lubi grać w kręgle - dodał Sergio.
-I robić zdjęcia - pokiwał głową Mesut.
-A nie można pograć w kręgle na konsoli? - spytał Karim, który siedział na pufie i pił Pepsi. Czułam, że tylko on mnie rozumie! A teraz przylazł tu dla beki!
-Podbijam! - zawołałam.
-Nie możesz wyglądać jak nastolatka, bo już nią nie jesteś! Wyglądałaś w sportowych ciuchach uroczo kilka lat temu, gdy jeszcze grałaś! - jęknął Ramos.
-Moje marzenie to Unice w sukience - uśmiechnął się Cristiano.
-Tak! - klasnął w dłonie Ozil.
-Nie! - zapiszczałam, a Karim wybuchł radosnym śmiechem.
Niestety mój sprzeciw nic nie dał i pół godziny później stałam przed swoją widownią w sukience, którą wybrał dla mnie Mesut.
-W sam raz na imprezę Realu - orzekł. - Biały to twój ulubiony kolor - przypomniał mi.
-Ulubiony, ale na was! - fuknęłam.
-Bierzemy wszystko! - zdecydował Ronaldo. - Ja stawiam!
-To wy ciuchy, a ja modelkę - puścił mi oczko Benzema.
-To ja - Ozil wepchnął mnie do przymierzalni i poczekał aż się przebiorę. Zabrał zakupy i wsiadłam do jego samochodu. - Co z Vazquezem? - spytał mnie.
-Mam nadzieję, że już nic - westchnęłam i zapięłam się pasem. - Kazałam mu wczoraj spadać.
-I? - wyczuł, że nie powiedziałam wszystkiego.
-Kopnęłam go w jaja, a potem napisał mi, że nie powinnam tego robić i zobaczymy kto tu będzie żałował - dokończyłam.
-Unice - westchnął.
-Mesut! - jęknęłam. - Zrobiłam straszną głupotę, wiem o tym! Wiem też, że kocham Moratę nad wszystko i nie pozwolę, żeby dowiedział się o mojej chwili zaćmienia umysłowego. Sama bym nie chciała wiedzieć, że mnie zdradził jeśli by to dla niego nic nie znaczyło. Niepotrzebne by mnie zranił.
-A może on chce wiedzieć? - zerknął na mnie.
-A ty byś chciał? Po czterech latach związku, kiedy wiesz o drugiej osobie wszystko, chciałbyś? - warknęłam.
-Nie - pokręcił głową. - Ale nie możemy lekceważyć Vazqueza. Kto wie co postanowi zrobić po tym jak uraziłaś jego męską dumę?
-Dzięki, Mesut - uśmiechnęłam się lekko.
-Spoko, przecież nie zostawię cię z tym samej - przekręcił oczami.
-Chyba muszę powiedzieć jeszcze Benzemie - mruknęłam.
-Powiedz, ale nie spodziewaj się, że zrozumie. Pojęcie wierności jeszcze nie rozwinęło się w jego mózgu i tylko się zdziwi, że nie przespałaś się z Vazquezem - zaśmiał się.
-Tobie też się nie rozwinęło, małpo zielona! - prychnęłam.
-Ale ja chociaż potrafię sobie wyobrazić wierność, a on raczej nie.
-Nie doceniasz go! - pokazałam mu język.
Ally ;) Mecz Nadziei. Ku mojej ogromnej uciesze nie miał tych śmiesznych gatek pod spodenkami i mogę pooglądać jego uda ;D hihi
Taki świąteczny prezencik :)
Nowy rozdział przed snem <3 I like it! O masz ... i to jeszcze oni tacy niegrzeczni. Ale dobrze że to Ally a nie Vazquez hahaha :D Madre mio ... mam jakiś uraz do tych zielonych strojów. Czerwone uwielbiałam, ale te ... nie. Hahahahahahahaha Ramos hahahahahaha!!! :D Ej! Dotarło do mnie że już też nie jestem nastolatką ... nie mogę się ubierać na sportowo? :( Ally pokazał udo i mi lepiej ot co xD
OdpowiedzUsuńA mówcie sobie co chcecie, ale ja Vazqueza uwielbiam. Pewny siebie i te patrzałki *_* Niegrzecznie się zrobiło :D jaa nic nie mówię ale korci mnie żeby zapytać co on z tymi spodenkami robił :D
OdpowiedzUsuńTo ---> http://24.media.tumblr.com/0b8026f267cf8ef63b84cb930ff8834c/tumblr_mfkj76EFeZ1qddnsso6_250.gif
UsuńMajtaski się mu ... ekhem ... :D
Usuń