Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

10. Niemcu, zamilcz!

Wybrałam się na te kręgle w stroju wybranym przez pół składu. Nie wiem co im odbiło, nigdy nie bawili się w projektantów mody, zwłaszcza ze mną jako modelką!
-Jestem w to najlepszy - powiedział Ally i zaczął zawiązywać buty.
-Chciałbyś - prychnął Jese. Usiadłam na kanapie i przyglądałam się im z uśmiechem. Nacho próbował włożył buty bez zawiązywania, ale jego brat nadepnął mu na sznurówki i runął jak długi.
-Alex, zdrajco! - fuknął.
-Zaczynam! - zdecydował błyskawicznie Sarabia i wpisał swoje imię jako pierwsze.
-Przynieś mi szczęście - szepnął Ally i cmoknął mnie w usta.
-Czekaj! - złapałam go za sznurek od bluzy. - Czemu mam ci przynieść szczęście?
-Bo założyłem się o twoją cnotę, że wygram - odparował.
-Zabawne, Morata! - prychnęłam i założyłam ręce na piersi.
-Bardzo - pochylił się i pocałował mnie czule. - Akurat to wygrałem już dawno temu - dodał.
-Wcale tak dawno to nie było, nie rób z nas takich starych dziadów - przekręciłam oczami.
-A kto jeszcze nie tak dawno mi wypominał, że jest ode mnie starszy aż o pół roku? - uniósł brwi do góry.
-Chciałam kierować - zaczęłam bawić się suwakiem od jego bluzy.
-Kierowałaś pół roku zanim zrobiłem prawko.
-Czym kierowałam?! Chyba ruchem na chodniku - fuknęłam. - Nikt nie miał samochodu, a ci którzy mieli nie chcieli mi swojego dać!
-Jesteś niesamowita, wiesz? - zaśmiał się i usiadł obok obejmując mnie ramieniem. - Wspaniała - odgarnął mi włosy z ramienia i zaczął całować po szyi.
-Wiesz co jest najgorsze? - szepnęłam i pogłaskałam go po policzku.
-Co? - spojrzał mi w oczy.
-Nikt poza tobą ze mną nie wytrzyma? Kumple to kumple, jak mają mnie dość to mają na mnie swoje sposoby, a ty...
-...akceptuję cię w całości, tak - powiedział bardzo zadowolony. - Myślę, że sekret tkwi w tym, że znaliśmy się i kolegowaliśmy zanim zostaliśmy parą. Cztery lata i to w okresie dojrzewania, kiedy się zmieniasz to bardzo dużo.
-Zaczęłam chodzić z Moratą równym ze mną, a teraz mam Moratę wyższego o głowę - wyszczerzyłam się.
-Magia - cmoknął mnie w usta i położył dłoń na moim udzie. - Wiesz, niedługo dostaniemy nowe auta z Audi...
-Wiem i co? - pogłaskałam go po policzku.
-Trzeba będzie go ochrzcić... A raczej zrobić mu chrzest - szepnął mi do ucha, a przez ciało przeszedł mi dreszcz.
-Ally - jęknęłam cichutko.
-Mniam - wpił się w moje usta.
-Wszystko! - zapiał Sarabia. - Zbiłem wszystko!
-Cholera! - syknął i tyle widziałam własnego chłopaka.
-I tak wygram ja, nie wiem czemu się tak sracie - westchnął Denis.
-Cheryshev, naiwniaku - Jese spojrzał na niego z politowaniem. - Jest spora różnica między tym co chcesz a co się stanie - wyszczerzył zęby.
-Dokładnie! To nie boisko, gdzie mnie sfaulujesz i zrobisz co zechcesz - dodał Nacho.
-Wygram ja i koniec dyskusji! - wrzasnął Alex.
Nie odzywałam się, bo pozbawione to było jakiegokolwiek sensu. Każdy miał wygrać, tyle załapałam.


BENZA: U mnie? W nocy?
UNICE: Jestem zajęta.
BENZA: Przecież nie mówię, że teraz tylko, że w nocy! Unice, czy Ty wiesz co to jest noc? Taka pora dnia, kiedy masz bara-bara z Moratą albo szlajasz się z nami! W nocy się nie śpi, szkoda czasu, ślimaku.
UNICE: Zaraz będziesz miał ślimaka, ty żabojadzie jeden! Która?
BENZA: 3? 4?
UNICE: Coś koło tego będę, tylko nie zaśnij, bo w nocy się nie śpi!
BENZA: Ozil też będzie.
UNICE: Dzięki Bogu.
BENZA: Będzie bara-bara? :P trójkącik i te sprawy? Nie powiem Moracie ;>
UNICE: Uspokój się, pacanie :P Muszę z Tobą pogadać.
BENZA: To po co Mesut?
UNICE: Jest mi niezbędny do życia.
BENZA: A ja? :)
UNICE: Też?
BENZA: Wahanie! O nie! Dostaniesz!


-Przegrywam - Ally opadł na kanapę obok mnie. Zerknął na wyświetlacz mojego telefonu, ale widząc, że piszę z Benzemą nie skomentował w ogóle. Benza to żadne zagrożenie.
-Jeszcze im pokażesz - pogłaskałam go po policzku i schowałam telefon do torebki.
-Wiem - objął mnie w pasie i pocałował w szyję.
-Piwo po wszystkim? - spytał Sarabia.
-Nie mogę - skrzywił się Ally. - Mama się przysapała, że ciągle się gdzieś szlajam, no i nie nocowałem w domu, a to przecież zbrodnia - warknął. - Mam obowiązkową rodzinną kolację, nawet Martę sterroryzowała i przyleci z Londynu.
-Współczuję - powiedziałam jednocześnie z Pablo. Aż nazbyt dobrze była nam znana postać Susany Martinez, która za nami nie przepadała. Według niej Ally powinien poświecić się piłce bez szaleństw z kolesiami czy na nie wiadomo co z dziewczyną. Czasem bywała sympatyczna, ale na ogół wolałam jej unikać.
-Sarabia, ale my pójdziemy - puściłam oczko do kumpla.
-Jasne - uśmiechnął się.


U Benzemy zjawiłam się w stanie wskazującym na spore spożycie alkoholu. W sumie zaczęłam mieć już czarne plamy i czasem nie wiedziałam czemu jestem w danym miejscu skoro przed chwilą byłam w innym.
Mesut spojrzał na mnie z politowaniem, a Benzema uśmiechnął się radośnie.
-Będzie wesoło - zatarł ręce.
-Po pierwsze - syknęłam. - Nie patrz na mnie jak na piłkę, z tym zboczonym błyskiem w oku, bo nigdzie nie mam odpowiedniego miejsca do kopnięcia! Chciałam też zaznaczyć, że zaszczyciłam was swoją obecnością nie bez przyczyny - pokiwałam głową.
-Albo walimy ja w wyrko albo dzwonimy po Moratę niech ją zabierze i walnie w wyrko - powiedział Mesut.
-Oj nie! - skrzywił się Francuz. - Pośmiejmy się z niej! Co chciałaś mi powiedzieć? - zwrócił się do mnie.
-Nie zasługujesz na krztę mojej uwagi, przebiegła francuska żabo! - machnęłam ręką. - Chciałam ci powiedzieć, że nastał dzień kiedy niestety moje słowa wcieliły się w czyn. Sądziłam, że żartowanie z tych spraw to dobry żart, denerwujący otoczenie, ale w tym przypadku będę się śmiać baranim głosem...Nie dosłownie, ale jednak i na tym teraz chwilę poubolewajmy. Proponuję minutę ciszy, żeby uczcić ten straszny incydent, a w sumie incydenty.
-Unice, bo zaraz wsadzę ci łeb pod zimny prysznic - zagroził Ozil.
-Niemcu, zamilcz! - położyłam palec na ustach.
-Co zrobiłaś? - dociekał Karim po minucie.
-Całowałam się z Alvaro - westchnęłam.
-Straszna zbrodnia! - złapał się za głowę.
-Vazquezem - dodałam, a Benzema zamarł.
-Moratą - powiedział i pokręcił głową.
-Vazquezem.
-Moratą.
-Vazquezem.
-Moratą!
-Vazquezem! Chyba wiem lepiej komu pchałam jęzor do gardła, co? - warknęłam, a Mesut się odwrócił i zaczął trząść. - Alvaro Vazquez, to nie mój Ally Morata. Nie ma ciemnych oczków, ciemnych włosków pachnących pomarańczkami, tylko ma woń mięty i niebieskie oka.
-A Morata? - Karim patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

-Kocham go - sapnęłam.
-Widział?!
-No, nie widział - pokręciłam głową.
-Wie?
-Pewnie, że nie! Pojebało cię?! - prychnęłam. - Jeszcze mi tego brakowało.
-I co teraz?
-Benzema, głuchy jesteś jak mój dziadek - przekręciłam oczami. - Ally nie wie i się nie dowie. Nigdy. Kopnęłam go w jaja i koniec.
-Kogo? - wystraszył się.
-Vazqueza.
-Ufff... - odetchnął.
-I teraz się boi, że Vazquez może coś od niej chcieć - przyszedł mi z pomocą Mesut.
-Tak - pokiwałam głową.
-To mu się wpierdoli i zamknie jadaczkę - stwierdził Karim i dumnie wypiął pierś, bo właśnie rozwiązał problem.
-Kochany jesteś! - przytuliłam się do niego i zaraz szybko odsunęłam. - Ale nie wyobrażaj sobie za wiele. Morata to mój chłopak i sens mojego życia. Zbłądziłam, bije się w piersi! - Z całej siły rąbnęłam się w klatkę piersiową aż zaparło mi dech.
-Unice! - Mesut błyskawicznie znalazł się przy mnie. - Wariatko, ty - fuknął.
-Nic mi nie jest - sapnęłam i zaniosłam się kaszlem. - Dzięki - oparłam głowę na ramieniu Ozila i... zasnęłam.




 Nauczona doświadczeniem apeluję: nie próbujmy zrozumieć o co chodzi na powyższych gifach ;)  
to je Real, tego nie pokapujesz :P 
ich się kocha :D


3 komentarze:

  1. Hahahahahahahaha nie skupię się na tym rozdziale, bo mam przed oczami Nacho lecącego na podłogę hahahahaha kaleka :D Ale ok. Spokój. Bowe ... Ally O.o jakie to nie wyżyte. Samochód zachciało się mu chrzcić ; o Unice + Benzema = niebezpieczeństwo dla świata :D Tyle mam do powiedzenia! :D

    "to je Real, tego nie pokapujesz :P ich się kocha :D"

    THAT'S RIGHT GIRL !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Unice ma genialnych przyjaciół :D Ale Ally nie jest zbyt grzeczny :D A gify genialne xD

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział. nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w opowiadaniu pojawia się francuska żaba!!! jest bardzo wesołą postacią! dobrze, że Unice może liczyć na piłkarzy z Realu, nie tylko pod względem wyboru stroju na randkę, ale także są dla niej wsparciem. przynajmniej może komuś się wyżalić, to nic, że jej słuchacze czasami nie używają mózgu! heh! czekam na kolejny!
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń