Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

25. Dasz radę!

Widziałam jak Ally odjeżdża, ale nie mogłam go w żaden sposób powstrzymać. Pierwszy raz w życiu byłam bezradna wobec tego wszystkiego co działo się wokół mnie.
Usiadłam na krawężniku i schowałam twarz w dłoniach.
Załatwiłam wszystko z Vazquezem, miał mi dać spokój, Ally miał się nie dowiedzieć, moja głupota miała pójść w zapomnienie, miałam mieć wszystko z bańki... Miał, miała, miałam... A teraz chuj!
Nie mogłam powstrzymać łez. Ostatni raz płakałam z radości, gdy Ally nosił mnie po boisku, bo Castilla awansowała do drugiej ligii. Tylko to było z radości, a ze smutku? Jak Bayern wyeliminował nas z Ligii Mistrzów... Wtedy tulił mnie mocno i powtarzał, że za rok wygramy.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale w końcu poczułam jak ktoś mnie podnosi i wkłada do samochodu.
-Mesut? - szepnęłam.
-Będzie dobrze, mała - pocałował mnie we włosy. - Damy radę.
-Dziękuję - szepnęłam.


Obudziłam się, gdy ktoś głaskał mnie po policzku. Otworzyłam opuchnięte powieki i zobaczyłam Mesuta.
-Wstawaj, musisz to rozwiązać - szepnął.
-Dowiedział się - próbowałam powstrzymać łzy.
-No i się dowiedział, ale cie nie zostawił. Musisz z nim to wyjaśnić. Tu masz ciuchy, zabrałem wczoraj od ciebie z domu. Młoda, dasz radę. Jesteś Madridista! Twoja krew jest biała, a serce bije królewskim rytmem. Moraty też! - cmoknął mnie we włosy i wyszedł z pokoju. Usiadłam z trudem i przeczesałam włosy palcami.
Dam radę?
Spojrzałam na rzeczy, które zostawił mi Mesut i dostrzegłam nową torbę. Czarną z ogromnym złotym herbem Realu.
Dam!

Przez całą drogę do Valdebebas próbowałam dodzwonić się do Moraty. Najpierw odrzucał, potem wyłączył telefon.
Na żadnym z boisk treningowych go nie było!
Zrezygnowana usiadłam obok rozciągającego się Nacho.
-Gdzie Ally? - szepnęłam.
-Nie wiem - wzruszył ramionami.
-Torres, co się tam tak przewracasz?! - pociągnął mnie za nogę Jese Rodriguez. Super, jeszcze tej niedoruchanej ofiary mi brakuje!
-Spieprzaj! - chciałam się wyrwać, ale skończyło się na tym, że zabrał mi buta. - Jese! - wrzasnęłam i popędziłam za nim. Miał korki, był szybszy i śmigał jak szalony.
-Torres, kici, kici - machał moim butem jak zabawką.
-Rodriguez, to nie jest śmieszne! - wkurzyłam się i wpadłam za nim na siłownię, gdzie było kilku piłkarzy, ale nawet nie ogarnęłam kto. - Dawaj to, gamoniu jeden!
-Nie dam! Złap mnie! - rechotał w oddali.
-JESE! - warknął ktoś co sprawiło, że momentalnie oboje przystanęliśmy.
-Torres! Łap, bo twój Ally mnie zagryzie! - roześmiał się i rzucił mi buta. Oczywiście go nie złapałam, ale Morata tak. Jese się zmył, a my staliśmy naprzeciwko siebie.
Patrzyłam mu w oczy, a moje serce waliło jak szalone. Bałam się zrobić jakikolwiek ruch.
-Przepraszam - wyszeptałam.
-Proszę - podał mi adidasa. Złapałam go za sznurówkę i nerwowym ruchem otarłam łzę z policzka.
-Głupia byłam - dodałam i zagryzłam wargę. - Żałuję tego, Ally. Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - łzy popłynęły rwącym strumieniem. Nawet nie miałam siły ich wycierać.
-Unice... - westchnął, ale nawet nie drgnął.
-To wcale nie jest tak jak myślisz... - zachlipałam.
-A skąd ty wiesz co ja myślę? - mruknął.
-To było kilka razy, ale potem kazałam mu spadać, a potem ty poszedłeś z Carlą i się wkurzyłam. Umówiłam z nim, ale wtedy nic nie było. Chciałam mieć w nim kolegę, ale on nie chciał i... - wyrzucałam z siebie słowa.
-Nie chcę o tym gadać - pokręcił głową. - Nie mogę tego zrozumieć.
-Byliśmy w dołku...
-I co z tego? Co, kurwa, z tego? - warknął, a mnie po plecach przeszedł dreszcz. Ally nie przeklina.
-Kocham cię - szepnęłam.
-Jak się z nim całowałaś to też mnie kochałaś? - popatrzył na mnie lodowato.
-Ally... - jęknęłam.
-Co "Ally"? Powiedz mi co ja mam teraz zrobić? Co? - zacisnął pięści. - Najchętniej to bym go stłukł i patrzył jak się zwija z bólu! - warknął. - Daj mi trochę czasu.
-Jutro jadę do Manchesteru z drużyną - powiedziałam cicho.
-Ja nie, bolą mnie mięśnie i Mou kazał mi zostać - zrobił krok w moją stronę i rękawem swojej bluzy otarł mi łzy. - Odpocznijmy trochę od siebie, muszę to sobie poukładać.
-Przepraszam - przytuliłam się do niego... Nie odsunął mnie, ale objął co wzięłam za dobry znak. - Napisz do mnie, dobrze? - zadarłam do góry głowę.
-Dobrze - schował twarz w moje włosy. - Jak mogłaś mi to zrobić? - szepnął, a ja zadrżałam.
-Nie myślałam, a potem samo poszło. Opamiętałam się, nie było nic więcej - powiedziałam szybko. - Nie powiedziałam ci, bo to nic dla mnie nie znaczyło nie chciałam, żebyś się zdenerwował taką głupotą. A z drugiej strony powinnam, bo tego wymaga szczerość - nadawałam jak opętana.
-Już - położył mi palec na ustach.
-Ally, myślałam, że umrę - wyszeptałam w jego klatkę piersiową.
-Nadal umierasz, bo ja nadal myślę - przypomniał mi. Zamarłam, ale jakoś było mi lżej czując na sobie jego ręce.
-Już nigdy nie pójdę nigdzie bez ciebie, obiecuje! - pokiwałam gorliwie głową.
-A gdzie dziś spałaś? - spytał.
-U Mesuta... Mesuta! - spojrzałam na niego. - Mesuta? - skrzywiłam się.
-Spoko - puścił mi oczko. - A teraz muszę wracać do ćwiczeń - spojrzał na jakąś maszynerię za mną.  - Dam ci znać, dobrze?
-Dobrze - zbladłam.
-Dobrze - pogłaskał mnie po policzku i delikatnie pocałował. - Pa - uśmiechnął się delikatnie.
-Do zoba - odsunęłam się i pomachałam mu butem. Wyszłam z siłowni, puściłam buta... A on wpadł wprost w łepetynę Jese, który skakał w pobliżu.
-Torres, uszkodzisz go! - zawołał Mou.
-Sorry, Mister! - zawołałam i podbiegłam do Mesuta. Tak, w jednym bucie, bo drugi przepadł razem z Jese.
-I jak? - spytał.
-Będzie dobrze! - przytuliłam się do niego. - A jutro podbijemy Manchester!
-Chciałaś powiedzieć: dobijemy City - poprawił Benzema.




Mam taką zagwozdkę... Morata zrobił sobie tatuaż, co mogliśmy zaobserwować w sobotnim klasyku jak się tam wyginał ---> klik
 Na początku myślałam, że to "29" co byłoby łatwo pojąć, bo taki ma numer... Teraz nie wiem co może oznaczać "XXII". Jakiś pomysł? Cokolwiek?
Mogłabym obstawiać jego debiut? 12-12-2010? W sensie, że strzelił sobie "X" jako rok, a potem "XII" jako miesiąc i dzień razem? To moja jedyna teoria ;) 

3 komentarze:

  1. Niech on jej wybaczy... Nie lubię, jak są osobno :/ A co to tatuaży Alvaro to nie mam pojęcie, o co może mu chodzić xD

    OdpowiedzUsuń
  2. booooooskie , więcej plis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. For enhancing your possibilities of gaining you need to go for this solution to ensure that you could be in great deal. buy real usa facebook likes

    OdpowiedzUsuń