Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

26. Bye, bye amore.

Bardzo lubię wyjazdy z chłopakami. Najpierw ganianie się po hotelu i wojna o pokoje, potem wojna o miejsce w autokarze, a na końcu wojna o wychodzenie na boisko.
Mou pozwolił mi usiąść na ławce. Miałam się tylko zachowywać. No problemo, Mister!
Usiadłam sobie z Callejonem i Ozilem i żywo komentowaliśmy. W końcu Calleti wskoczył na miejsce Modricia, a Benzema przeczłapał z bolącą nogą i golem na koncie.
-Zerwę z Moratą i znajdę sobie jakiegoś piłkarza, który lepiej rokuje na przyszłość - powiedziałam poważnie. Karim zakrztusił się wodą, którą pił.
-Teraz go rzucisz? To po co był ten ryk, że tak go kochasz? - warknął.
-Benza - westchnęłam z politowaniem. - Znamy się tyle lat, a ty nadal mi we wszystko wierzysz - zachichotałam.
-Widzę, że humor ci wrócił - uśmiechnął się Mesut.
-Mam nadzieję na lepsze jutro - puściłam mu oczko. - Czemu latacie w tych śmiesznych gatkach? Zimno wam w przyrodzenie? - spytałam. - Ally też w tym pomyka!
-On woli, żebyś ty mu jajka wytrzęsła - zarechotał Benzema. - Ciekawa sprawa, że ciągle je ananasy.
-Benza, jesteś zboczony! - zachichotałam.
-Ale to nie ja jem ananasy - przekręcił oczami.
-Może jakbyś zaczął to byś znalazł laskę?
-Ale ja tego nie lubię! - skrzywił się z obrzydzeniem.
-A kto powiedział, że Ally lubi? - poruszyłam sugestywnie brwiami.
-Oni lubi co innego - szturchnął mnie.
-Więc się poświęca i je co trzeba - pokazałam mu jęzor i poczułam jak telefon mi wibruje.

ALLY ;*** : przemyslalem to. nie chce tego ciagnac. to koniec. przegielas.

Przeczytałam i totalnie mnie przytkało. Chłopaki widząc moją winę jak na komendę zerknęli mi przez ramię.
-O kurwa! - wyrwało się Karimowi.
-Odpisz mu! - ponaglił mnie Mesut.

UNICE: Przecież mówiłeś, że... Miało być już dobrze!
ALLY ;*** : zmienilem zdanie. nie mam pewnosci, ze skoro zrobilas to raz nie zrobisz drugi. daj mi spokoj, nie pisz, nie dzwon, zapomnij o mnie. nie chce ryzykowac, ze sie puscisz.
UNICE: Morata! Zwariowałeś?!


-O fuck! - sapnęłam i aż mi się słabo zrobiło. Czekałam, ale nie odpisał. Jak zadzwoniłam to nie odbierał. - Jak to zapomnij? - jęknęłam.
-Puścisz? - szepnął Mesut.
-On w ogóle zna takie słowa? - warknął Karim.
Nacho patrzył na mnie dziwnie, ale nic nie mówił.
-Co? - warknęłam. - Fernandez, co się tak lampisz?
-Nic - pokręcił głową i w tym momencie mecz się skończył. Ledwo wstałam zaczął dzwonić mój telefon. Szybko odebrałam, ale spotkało mnie rozczarowanie.
~Morata cię zostawił? - spytał Nando.
-Co? - szepnęłam i usiadłam.
~Zmienił status na fejsie... Wiem, że to może słabe źródło informacji, ale wy nigdy nie bawiliście się w jakieś "to skomplikowane" czy tym podobne pierdoły.
-Zostawił mnie - jęknęłam. - Nando, jak ja mam żyć bez niego?! - zachlipałam. - Real i Madryt bez niego to nie to! - zawyłam.
~Wsiadaj w pociąg do Londynu i bierz ten staż w ChelseaTV - powiedział bardzo stanowczo.
-Nie - jęknęłam.
~A co będziesz robić? Patrzeć jak znajduje sobie nową laskę? Cierpieć? Unice, nie bądź głupia! Skoro cie zostawił to jest ostatnim frajerem! - wrzasnął, a sterczący obok mnie Benza pokiwał głową. - Przecież bez niego też da się żyć!
-Nie da - przytuliłam się do Francuza. - Nie da!
~Ale musisz! Świat się nie skończył! Ziemia nie przestała kręcić! Unice, weź się w garść!
-OK - szepnęłam i się rozłączyłam.
-Jedź - szepnął Mesut.
-Spróbuj od nowa - Karim pocałował mnie we włosy.
-Benza, czemu ty mnie nie rozkochałeś w sobie te trzy lata temu? - zaszlochałam.


Stałam przed stadionem Manchesteru City i nie mogłam się zdecydować. Do autokaru i do Madrytu, czy na pociąg i do Londynu.
Ally mnie zostawił.
Zostawił.
-Singielka - szepnęłam smakując nowego słowa. - Unice Torres, singielka - wzdrygnęłam się. Gdy dowiedziałam się, że istnieje słowo "singiel" od dawna byłam z Moratą.
Powinnam wrócić i jeszcze dopierdolić Vazquezowi za jego długi jęzor! I pogadać z Allym!
Ruszyłam do autokaru, a Benza na mój widok wyskoczył ze swojego siedzenia i wypchnął mnie za drzwi.
-Co ty wyprawiasz?! Zaraz odjeżdżamy! Londyn to w drugą stronę! - machnął ręką.
-Londyn nie zając, zaczeka - popchnęłam go. - Najpierw muszę wykastrować Vazqueza, a potem pogadać z Moratą.
-Jestem z ciebie dumny! - uścisnął mnie aż zabrakło mi tchu.
-Benzema! - zawołał Mou. - Zaraz jej oczy na wierz wyjdą. Siadaj i się uspokój!
Wykonaliśmy polecenie, zajęłam miejsce przy oknie i ciężko westchnęłam.
Rozjebałam sobie życie, bo mi się, kurwa, emocji chciało!


Po powrocie do Madrytu przenocowałam u Benzemy. Rano skoczyłam do domu, przebrałam się i pojechałam na trening Getafe. Nogi mu z dupy powyrywam, a język wrzucę do Atlantyku!
Wyglądałam jak żywcem wyciągnięta z treningu Realu (na który miałam rozkaz udać się potem). Mocniej nasunęłam na głowę czapkę, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Wśród Królewskich jest wiele dziewczyn!
-Unice? - szepnął Pablo na mój widok.
-Gdzie on jest? - warknęłam.
-Kto? - patrzył na mnie przerażony.
-Zniszczę go w tym momencie - zakasałam rękawy.
-Torres, gdzie się wybierasz? - zawołał za mną Pedro Leon, ale go zignorowałam. W mojej głowie był tylko krwawy plan.
Vazquez stał z boku boiska i zawiązywał troczki przy spodenkach.
-Zadowolony jesteś?! - syknęłam i uderzyłam go dłonią w tors. Zaskoczony zrobił krok do tyłu.
-Unice? Cześć! - uśmiechnął się.
-Nienawidzę cię - szepnęłam. - Życzę ci wszystkiego co najgorsze, żeby piekło cię pochłonęło! Przeklinam dzień w którym zobaczyłam twoją obślizgłą mordę, przybłędo! - splunęłam.
-Jakbym chciał dawno byłabyś zaliczonym nazwiskiem na mojej liście - warknął.
-Nie jesteś jakimś Casanovą, Katalończyku! Już moja w tym głowa, żebyś szybko zniknął z Hiszpanii - fuknęłam.
-A co? Ally jednak ci nie przebaczył? Nie wystarczył buziaczek i słodkie przepraszam - zironizował. Zamachnęłam się i strzeliłam go po twarzy.
-Nie dorastasz mu do pięt - powiedziałam spokojnie. - Nigdy nie zdobędziesz serca dziewczyny wzbudzając w niej negatywne uczucia.
-Wolę kobiety oburzać niż nudzić do tego stopnia, że szukają wrażeń u innych - odparował bezczelnie.
-Obyś kiedyś cierpiał jak ja teraz - dodałam i odeszłam. Minęłam Pablo bez słowa i wsiadłam do karimowego samochodu.
Nie ulżyło mi.



Zaparkowałam pod Valdebebas i wysiadłam. Poprawiłam czapkę i raźnym krokiem ruszyłam ku furtce. Piłkarze właśnie kończyli trening i liczyłam, że złapię Moratę przed wejściem.
W połowie drogi zamarłam.
Na parking z gracją wtoczyło się nowe Audi należące do Moraty i wysiadła z niego... Carla!
Kurwa, no, mogłam się domyślić!
Oparła się o samochód i zajęła się swoim telefonem.
Podeszłam do niej i włożyłam ręce do kieszeni spodenek. Torba bujała mi się na ramieniu, a włosy związane w niedbalą kitkę rozwiewał lekki wietrzyk. Nie mogłam konkurować z jej kusą spódniczką i długimi nogami w cudownych szpilkach.
-Hej - powiedziałam. Spojrzała na mnie i zrobiła mine jakby dostrzegła ducha.
-Unice, cześć. Wystraszyłaś mnie - westchnęła.
-Nie planowałam tego - mruknęłam. - Czekasz na Nacho?
-Nie - pokręciła głową.
-... następnym razem spróbuję mocniej, ok? - dobiegł nas głos Moraty.
-Mocniej kopniesz, ja lepiej przymierzę i wygramy! - dołączył Callejon.
-Uważam, że pizza będzie lepsza! - wrzasnął gdzieś z tyłu Benzema.
-Szkoda, że ja tak nie uważam! - zbulwersował się Mesut.
-A może chińszczyzna? - zaproponował Ramos.
-Unice!- szepnął Ally, gdy mnie zobaczył. Carla pociągnęła go za rękaw, a on ucałował ją w policzek. Policzek! Tylko mnie całował w policzek! Normalnie wszystkich w dwa, a mnie w jeden! Żeby nikt nie powiedział, że jesteśmy obleśni jak całujemy się na oczach ludzi, ale żeby jednak jakaś słodkośc została.
-Hej - podrapałam się po głowie. - Spadam, chłopaki czekają. Nara - machnęłam ręką i odeszłam. Wsiadłam do samochodu Mesuta, a Benzemie rzuciłam kluczyki do jego auta.
-I co? - szepnął Ozil.
-Witaj, Londynie...



Cristiano też nie wie co powiedzieć o zaistniałej sytuacji.

Jak ktoś jeszcze nie zauważył to zapraszam na mojego nowego bloga!

5 komentarzy:

  1. :) czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze! Rozdział świetny, ale niestety nieszczęśliwy dla Unice. Myślałam, że jednak Morata jej wybaczy. Przecież spędzili tyle wspaniałych chwil, a on woli jakąś tam Carlę? Może zmieni zdanie. W sumie dla panny Torres wyjazd do Anglii będzie dobrym posunięciem w życiu. Tam na pewno pozna kogoś przystojnego i w ogóle. A Vazquezowi się należało! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Młahahaha Nando i źrodło : Facebook :D Kocham go. Nic więcej nie napisze bo zmuszona jestem do czytania i komentowania rozdziałów na telefonie, a po za tym za dużo wiem i mam długi język hia hia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja pierdziele!!! Normalnie zatkało mnie! Ej no,m myślałam, że Ally jej wybaczy, przecież byli ze sobą tyle lat! Kurde, ona go kocha, on ją kocha, w dupę no.... Przecież żeby zaprzepaścić tyle lat? Oni są idealną parą! Nie mogą się rozstać! Głupia Carla, normalnie tylko walnąć taką w łeb, ale żeby Ally zniżył się do aż tak niskiego poziomu??? Smutam... Mam nadzieję, że Unice jeszcze jednak będzie z Allym ;c
    Pozdrawiam i kurde czekam na nn ...

    http://zahipnotyzowanaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo tego ,że tu takie tragizmy się dzieją ja miałam banana na twarzy jak czytałam ten rozdział. Jestem okropna. Nando jak zwykle ma dobre źródło informacji ;D Czekam na ciąg dalszy ! ;3

    OdpowiedzUsuń