Opowiadanie o Królewskich dedykuję Królewskiej ;)

Tyśka, para Ti ;*

16. Gol(e) Moraty.

Wieczorem moja tęsknota za Moratą była już nie do zniesienia. Tak strasznie mi się do niego chciało, że nie pojechałam do Karima sama. Przekombinowałam, że skoro będzie Sami Khedira ze swoją laską, to mnie wyjdzie przytulać się do Benzemy... Kocham go, ale nie tak jak Moratę. Do tego zdrad na obecną chwilę mam aż nadto.
Wzięłam ze sobą Blanco, który wydawał się bardzo zadowolony z wycieczki. Rzadko brałam go gdziekolwiek ze sobą. Nie chciałam go ciągać bez potrzeby, ale dziś potrzeba jest! Ogromna!
Jak zobaczyłam, że Sami obejmuje Lenę... Serce mi zadrżało i mocniej ścisnęłam w dłoni smycz. Muszę być twarda, twarda.
-WYGRAMY! - zaryczał Benzema i rzucił mi piwo. Blanco warknął cicho i położył się na kanapie. Usiadłam obok niego po turecku, ale piwo schowałam za poduszką. Wzięłam sobie Pepsi, a psu na szyi zawiązałam szalik Realu. Musi do mnie pasować.
-Wiecie... - mruknęłam patrząc na ogromny telewizor. - Nawierzchnia jest do dupy. Bardziej potrzebują płetw niż kor... KURWA! - wrzasnęłam. Na moich oczach Ronaldo został sfaulowany, a z rozciętego łuku brwiowego chlusnęła krew.
-Sami! - jęknęła Lena i schowała twarz w szyi narzeczonego. A gdzie mój?
-Zawilgotniał mu ten gwizdek czy jak?! - bulwersował się po chwili Benzema. - Złe podanie! Złe!
-Faul! - przekrzykiwał go Khedira i tak do momentu aż Cristiano strzelił gola. Potem wybuchła euforia. Nawet Blanco szczekał i wył.
W przerwie wybraliśmy numer Ozila.
~Kurwa, czego? - wysapał się na wstępie. - Ja tu gram!
-To graj lepiej, łajzo! - warknął Karim.
-Podajesz jak cipa! - zawtórował mu Sami.
-Zepnij parszywe dupsko! - dodałam.
~Jak się nie zamkniesz to dostaniesz na własność koszulkę, którą przed chwilą z siebie zdjęłam. Jest mokra, cała w błocie i śmierdząca. Zainteresowana, Unice? - syknął.
-To Karim! - powiedziałam szybko i się rozłączyłam.
Z lodówki wzięłam puszkę z ananasami i wróciłam do salonu. Jadłam je od trzech lat i traktowałam bardziej jak przyzwyczajenie niż przysmak.
Druga połowa była nie mniej interesująca.
-Unice? - szepnęła Lena.
-Co? - mruknęłam patrząc w telewizor.
-Nie jest ci ich szkoda?
-Niby czemu? - zdziwiłam się, ale na nią nie spojrzałam.
-Mokrzy, brudni i zmęczeni - pogłaskała Samiego po policzku.
-I co z tego? Sama tak grałam. Wybrali to na własne życzenie. FAUL! - podskoczyłam jak oparzona.- Kurwa, gol - opadłam na kanapę, bo zrobił się remis. - Zaraz robota Ronaldo pójdzie się jebać - sapnęłam.
-Remis to nie czas dla Moraty - mruknął Benzema.
-Mesut się opierdala! Chłopaki, powiedźcie mu coś telepatycznie! - warknęłam.
-Kaka za Arbeloe... - powiedział Sami i umilkł.
-Będę się do niego modlić jak pomoże - szepnęłam, a Benzema zarechotał z uciechy. - Calleti! - zapiszczałam, gdy sędzia odgwizdał jedenastkę. - Idziemy na piwo! PIWO!!!
Tak sobie komentowaliśmy, a Lena słuchała w milczeniu.
-Ale są uroczy, tacy rozczochrani - szepnęła do mnie.
-Kto? - zaczęłam obgryzać paznokcie.
-Chłopcy na boisku, nie?
-Nie! - powiedziałam głośno i pochyliłam się w jej stronę. - Taki Ally doprowadza mnie do obłędu - wyszeptałam, żeby Karim i Sami nie słyszeli. - Brałby - puściłam jej oczko.
-Albiol, ofiaro - jęknął Khedira.
-Mou nie wypuści Moraty, bo nie da ra... - zaczął Karim. - Unice, patrz! Patrz! - ryknął. - Nie wpierdalaj tych pazurów jak twój fagas wchodzi!!! - wpatrywałam się w telewizor z otwartą buzią. Schodził Mesut a na jego miejsce wskakiwał Ally.
Trzy minuty później patrzyłam jak śmiga przez boisko, bo właśnie strzelił swojego pierwszego gola w Realu Madryt. A mnie tam nie ma!
Cieszyłam się razem z nim, byłam bardzo dumna, ale chciałam po meczu być z nim jako pierwsza!
Szybko wyjęłam z kieszeni dresów telefon i napisałam mu wiadomość.


UNICE: Jesteś najlepszy! Kocham Cię ;* gratuluję, mój cracku ;)


Po meczu nie dałam się przekonać na imprezę (która bez wątpienia odbędzie się zaraz po powrocie piłkarzy z Walencji), tylko pojechałam do domu.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
-Morata, czemu kłócimy się jak głupie bahory? - spytałam samą siebie i spojrzałam na nasze zdjęcie z wakacji, które wisiało na ścianie w jednej z granatowych ramek.
Jak mam odzyskać to szczęście?
Wzięłam prysznic i włożyłam swoje gatki z Elmo. Na górę wyjęłam z szafy bluzkę Moraty. Mówiąc szczerze, jedna trzecia tego co mam to jego ciuchy.
Wróciłam do łóżka i nakryłam się kołdrą. Nie doczekałam się od niego odpowiedz na smsa...



Śniło mi się, że Ally wchodzi do pokoju i delikatnie się zatacza. Impreza z kumplami, nie?
Ściąga klubową bluzę, koszulkę, rzuca w kąt torbę, siada na brzegu łóżka i z mozołem zdejmuje z siebie buty, skarpetki i spodnie. W samych bokserkach kładzie się obok mnie. Przytula do moich pleców, wsuwa mi ręce pod koszulkę, całuje w szyję i zasypia. Drapie mnie jego zarost, dłonie otaczają moje piersi, ale jest mi tak dobrze, że nie protestuje.
Fajny sen.



Obudziłam się, bo coś strasznie uwierało mnie w udo. Było gorące i jakby pulsowało?
Sapnęłam cicho i przekręciłam się na plecy. Udo było wolne. Podrapałam się po nosie i stwierdziłam, że coś jest nie tak. Tylko co?
Nie otwierałam oczu, ale podświadomie czułam, że coś w moim pokoju nie jest takie jak powinno. Zapach? Nie, był taki sam, może trącił czymś wilgotnym, ale to pewnie Blanco biegał po rosie, a teraz gnieździ się na podłodze. Wyraźnie czułam też pomarańcze, ale na to rozwiązanie było proste. Na wezgłowiu łóżka wisiała bluza Moraty, lubiłam się budzić i czuć jego zapach.
Otworzyłam oczy i aż się przeraziłam. Czy przez moje królestwo przeszedł jakiś kataklizm? Na biurku leżały granatowe dresy, w kącie jakaś torba, na podłodze coś białego i skarpety... Bynajmniej nie moje.
-Co jest? - usiadłam i wtedy spostrzegłam, że nie jestem w łóżku sama. Morata spał na brzuchu, głowę miał odwróconą w drugą stronę. Wiem co mnie uwierało w udo. Leżałam pod jego nogą, a on jak każdy facet rano miał... No miał TO. - Ally? - szturchnęłam go ramię.
-Kociaku, ciut, ciut - jęknął. - Nie mam treningu.
-Morata, co ty tu robisz? W ogóle jak się tu dostałeś? - szarpnęłam go porządnie.
-Potem - schował głowę pod poduszką.
-Teraz! - zabrałam mu ją i klęknęłam siadając na nogach. - Morata! - zaczęłam go łaskotać.
-Dobra! - podskoczył i złapał mnie w pasie. Położył na łóżku i wtulił twarz w moją szyję. - Twój tato mnie wpuścił, bo akurat wychodził do warsztatu.
-Morata! - sapnęłam ze złości. - Czy ty wyobrażasz sobie, żebym wpadła pijana do twojego domu, i żeby twój tato mnie wpuszczał?!
-Nie, bo ty jak się nawalisz to lądujesz u Benzemy - odparował. - A Benzema się cieszy, bo go rozśmieszasz.
-Ty jesteś jeszcze pijany - stwierdziłam.
-Tak - poruszył zabawnie brwiami. - Musiałem właściwie uczcić swój wczorajszy sukces, nie? - podciągnął moją bluzkę w górę. - A do ciebie przyszedłem po nagrodę. Chcę gole za gola.
-Nagrodę? Gole? - objęłam go za szyję i wsunęłam dłonie we włosy.
-Tak - pocałował mnie.
-Morata, weź - odsunęłam się. - Walisz wódką - przewróciłam oczami.
-Mam umyć zęby? - jęknął.
-Nie - wstałam. - Zaraz wracam - powiedziałam i zeszłam na dół. W kuchni obrałam pomarańczę, pokroiłam na kawałki i wróciłam na górę.
-Co masz? - mruknął i prawie spał.
-Otwórz buzię - poprosiłam i usiadłam mu na brzuchu. Posłusznie zrobił o co prosiłam i zjadł kawałek.
-Dobre - mlasnął. - W końcu jakiś inny owoc niż ananasy. Daj jeszcze.
-Proszę - podałam mu talerzyk i sama też zjadłam odrobinkę.
-Dobra, teraz jesteś moja! - zawołał i znów położył mnie obok siebie. - Chcę nagrodę! - uśmiechnął się lubieżnie.
-Znając życie zaraz ktoś nam przeszkodzi - mruknęłam i pozwoliłam mu zdjąć z siebie bluzkę.
-To się skończy jak ze mną zamieszkasz, a potem będziesz moją żoną i urodzisz mi ślicznych chłopczyków - powiedział z przekonaniem. Pogłaskałam go czule po policzku, zrobiło mi się tak ciepło na sercu. Mój kochany.
-Może poczekasz z tą nagrodą aż wytrzeźwiejesz, co?
-Nie - pokręcił głową. - Alkohol nie psuje mi czucia, poza tym jak wytrzeźwieje to chce jeszcze raz - pocałował mnie.
Jego dłonie krążyły wokół moich piersi.
-Obiecaj mi coś - szepnął ujmując w palce moje brodawki i delikatnie je skręcając. Jęknęłam mimowolnie i przymknęłam oczy.
-Co? - sapnęłam i uniosłam głowę, żeby go pocałować, ale się odsunął.
-Nie umówisz się już z Vazquezem - powiedział i znowu skręcił brodawki. Zagryzłam wargę, żar w moim podbrzuszu wybuchł ze zdwojoną siłą.
-Musimy o tym gadać teraz? - sapnęłam, bo czułam, że zaraz eksploduję.
-Tak - zaczął kąsać jedną pierś, a wolna ręka ześliznęła się między moje nogi.
-Ally, błagam - wiłam się pod nim.
-Dostaniesz co zechcesz, ale obiecaj, że się z nim nie umówisz - powtórzył.
-Jesteś... - zaczęłam, ale urwałam, bo poczułam jak świat mi wiruje. - Obiecuje, obiecuje, obiecuje - jęknęłam.
-Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się zadowolony i wpił w moje usta.


ANIMO IKER!
Ciężki sezon, ale my się nie poddamy! Los Blancos się nie poddają!

!HALA MADRID!




 


Notka dla Tyśki! Zdrowiej!
Patrz, tylko Ty potrafisz sobie zażyczyć notki i trafia się akurat TAKA!

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Tym bardziej, że Ally i Unice się pogodzili! Ciekawe, czy dziewczyna dotrzyma obietnicy. Takie komentowanie meczu to mi się podoba! Nie ma to, jak wyzywanie kolegów za złe granie! Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. " ... a psu na szyi zawiązałam szalik Realu. Musi do mnie pasować." awwwwwwwwwwwwwww *_*
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH OMG!!! Ja bym nie wyrobiła ze śmiechu, jakbym miała z nimi ten mecz oglądać. Biedna Lena (piękna Lena *_*) taka skołowana, ale myśli ma akurat normalne hihi. Madre ten nieszczęsny, ale szczęśliwy mecz mi się przypomniał ... ach.
    A Unice z Allym to zbereźniki małe dwa, ale nie dziwne jak sam Benzema ich demoralizuje całe życie. Ale dobrze, że się chociaż pogodzili :D
    Ach i to dla mnie? *_* Ja tylko grzecznie poprosiłam bo miałam ochotę poczytać czegoś ciekawego, a jak ciekawego to wiadome że twojego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejjj!! Pogodzili się :D No w końcu ! Uwielbiam ich razem, są tacy słodcy i wgl. Rozdział genialny i jeszcze ten nawalony Ally hahah <3 Genialne :D Uwielbiam twoje opowiadanie i czekam na więcej, więcej i więcej :D
    Kocham to <3 Pozdrawiam cieplutko <3 :**

    http://zahipnotyzowanaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń